Cześć!
Ostatnio wciągnęłam się w oglądanie filmów na YT dotyczących pielęgnacji włosów i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ilość produktów jakie stosujemy do włosów. Kilka masek, odżywek, szamponów, mgiełek, półproduktów, herbat, tabletek- dziesiątki produktów, które nakładamy na włosy i głowę narażając się na efekty których nie oczekujemy.
Zastanawiałam się nad tym jak wyglądałaby moja pielęgnacja gdybym musiała zrezygnować z większości kosmetyków jakie mam i do dyspozycji mieć jeden szampon, jedną maskę i jedną odżywkę. Wybór był dosyć ciężki, ale jeżeli chcecie się przekonać jak sobie z tym poradziłam
zapraszam do czytania!
Po pierwsze... szampon
Tutaj jest dylemat ponieważ szampon to podstawa pielęgnacji. Jeżeli mamy zły szampon, który np podrażnia skalp lub plącze włosy to nie sposób jest używać go co mycie. Kolejną sprawą jest oczyszczanie z silikonów, ja to robię raz na jakiś czas, ale szampon który wybrałam jest łagodny i nie jest napakowany silikonami, których nadmiar mi szkodzi. Wybieram Isanę do rudych włosów. Dlaczego? Szampon jest tani, wydajny (u mnie jedno opakowanie starcza na ok 1,5-2 miesiące), jest przeznaczony do włosów farbowanych na rudo więc kolor trzyma się dłużej no i oczywiście nie obciąża włosów przy dłuższym stosowaniu.
Po drugie... odżywka
Serio nie wiedziałam na co się zdecydować. W mojej typowo drogeryjnej pielęgnacji jest sporo odżywek, które mogę polecić i które się u mnie sprawdziły. Jednak po dłuższym namyśle stwierdziłam, że moim zdecydowanym KWC jest
Farmona, Herba Care odżywka z lnem. Więcej o odżywce przeczytacie w podlinkowanej recenzji.
Po trzecie... maska
Oczywiście nie biorę tu pod uwagę masek domowych, które zdecydowanie najbardziej lubię i będę polecać je absolutnie wszystkim dziewczynom z każdym rodzajem włosów. W swojej włosomaniaczkowej karierze przetestowałam na prawdę dużą ilość masek, ale że wybrać musiałam tylko jedną wybór był dosyć trudny. Maską, na którą się zdecydowałam jest Kallos Keratin której recenzji nie napisałam! Na pewno napiszę, bo była jedną z lepszych masek jakie miałam :))
Myślę, że moja pielęgnacja nie byłyby najgorsza, ale wiem, że gdybym miała zrezygnować z olejów, miodu, jajek czy chociażby alg morskich to byłoby mi smutno. Ten post uświadamia mi, jak dużo potrzebują moje włosy aby wrócić do zdrowia. Jeżeli jesteśmy posiadaczkami niskoporowatek, nie farbujemy włosów i są one po prostu zdrowe to myślę, że taka pielęgnacja mogłaby się jak najbardziej sprawdzić, ale przy mocno porowatych włosach trzy produkty raczej nie wystarczą.
Cieszę się, że to nie jest żadne "wyzwanie blogowe" i że nikt nie każe mi wybierać miedzy produktami bo moje wówczas moje włosomaniacto ległoby w gruzach.
Na co byście się zdecydowały mając do dyspozycji tylko trzy produkty ? :)