Kopiowanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie tych materiałów w całości lub w części bez mojej zgody jest bezwzględnie zabronione i stanowi naruszenie praw autorskich. Naruszenie regulaminu będzie skutkowało konsekwencjami prawnymi! Podstawa prawna: Dz. U. 94 nr 24 poz. 83, sprost.: Dz. U. 94 nr 43 poz. 170.

niedziela, 27 grudnia 2015

Trzy metody nakładania maski, która sprawdza się najlepiej?


Hej!


Święta 2015 minęły- ja świętowałam jedynie półtora dnia, gdyż w Wigilię pracowałam, a drugi dzień świąt przeleżałam chora w łóżku. Grypa żołądkowa nie oszczędza, wymioty już ustały, bóle brzucha nie dają spać, a świąteczne jedzenie już nawet mnie nie kusi. Korzystając z wolnego, postanowiłam podzielić się z Wami trzema sposobami nakładania na włosy maski, oraz który sposób działa u mnie najlepiej.

Każdą metodę przetestowałam kilkanaście razy na tej samej masce.

1. Nakładanie i zostawianie na kilka minut.
Standardowa, znana każdemu metoda, czyli nakładanie maski na mokre włosy, zawijanie ich w koczek i zmywanie po kilku/kilkunastu minutach. Włosy wyglądają ładnie, całkiem dobrze się rozczesują, ale nie ma efektu wow.

2. Wcieranie.
O tej metodzie pierwszy raz przeczytałam u Henrietty. Dużo lepsza metoda, od powyższej. Maska lepiej dociera do wszystkich włosów, wygładza je i nawilża. Włosy się nie niszczą pomimo ruchu pocierania (więcej u Henri!). Wygodna przy myciu włosów głową w dół. Bardzo ją lubię i wykorzystuję gdy zapomnę wziąć TT do łazienki.

3. Wczesywanie.
Metoda, którą poleca Agnieszka Wwwlosy i którą osobiście pokochałam. Maska nakładana na mokre włosy, a następne delikatnie przeczesane TT (nie polecam grzebieni, ani innych szczotek), który ma gęste ale cienkie ząbki, którymi doprowadza maskę do każdego włoska. Włosy są bardzo ładnie wygładzone, dobrze nawilżone i miękkie. Bardzo lubię tę metodę. jest wygodna podczas mycia włosów głową w dół. TT zdejmuje nadmiar maski z włosów dzięki czemu nie są obciążone. Bardzo dobrze się rozczesują i nie plączą.


Za kilka dni post podsumowujący mój włosowy rok!


czwartek, 17 grudnia 2015

Drewniana szczotka lepsza od Tangle Teezer?

Cześć :)

Kiedyś szał na Tangle Teezer opanował Internet!. Sama posiadam dwie wersje, z czego używam jednej i to do masażu skalpu. Dlaczego? Ponieważ w moim wypadku TT wcale nie okazał się być taki cudowny jak myślałam. Faktycznie włosy rozczesywały się dosyć szybko, szczotka niesamowicie masowała skalp no i łatwo się ją myje.


Dlaczego TT przestał się lubić z moimi włosami? Ponieważ moje wówczas bardzo wysokoporowate włosy bardzo często się plątały, szczotka prawie w ogóle nie ułatwiała rozczesywania splątanych końcówek no i niestety zaczęła "ciągnąć" włosy. Często widziałam, że końce są połamane i wyglądają źle. Odstawiłam TT i sięgnęłam po drewnianą szczotkę.

Szczotkę kupiłam za ok 10 zł na rynku (!!!) ale jestem pewna, że jest dostępna w sklepach typu Auchan czy Carrefour. Szczotka bardzo dobrze rozczesuje włosy, ładnie je wygładza, nie puszy ich i przede wszystkim ich łamie końcówek. Nie ukrywam, że zdarza się jej wyrywać włosy, ale to się zdarza każdej szczotce czy grzebieniowi.
Jak widać, moja szczotka jest już dosyć mocno zużyta, ale na prawdę bardzo ją lubię!

Za jakiś czas recenzja szczotki z włosia dzika!






PS. Przepraszam, za moją nieregularność. Pracuję, studiuję, wychowuję kota.

poniedziałek, 30 listopada 2015

Kallos Blueberry- recenzja


Cześć!


Kilka tygodni temu zdendkowałam kolejnego z Kallosów, a dokładnie Blueberry. Tradycyjnie przychodzę do Was z  recenzją tego produktu.


Cena:
ok 10-15 zł za litr

Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Persea Gratissima Oil, Parfum, Vaccinium Myrtillus Extract, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCl, Maltrodextrin Sodium Starch, Octenylsuccinate Silica, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone.

Opinia producenta:
Maska z aktywnym składnikiem - ekstrakt z owoców czarnej jagody, który przenika do włosa nawilżając, odżywiając i odbudowując zniszczone, martwe włosy. Maska ze względu na wysokie stężenie substancji czynnych i witamin natychmiast odżywia i pielęgnuje suche i zniszczone farbowaniem włosy. 
Olej z awokado głęboko odżywia włosy i skórę głowy. Włosy są zdrowe, elastyczne i lśniące.
Sposób użycia: stosuj po umyciu, na wysuszonych ręcznikiem włosach. Po upływie 5 minut spłucz. 

Moja opinia:
Maska o standardowej dla Kallosów konsystencji oraz kolorze. Niestety nie pachnie tak ładnie jak myślałam. Gdyby nie nazwa, kierując się samym zapachem raczej nie poznałabym co to jest za maska. Działanie maski oceniam całkiem dobrze, chociaż nie jest to poziom maski Omega, którą do tej pory uwielbiam najbardziej. Blueberry ładnie nawilża włosy, dobrze je dociąża i całkiem dobrze ujarzmia końce, chociaż nadal brakuje mi tego czegoś. Dobrze domywa olej, fajnie współgra z półproduktami.


Znacie ją?

Inne posty o maskach Kallos:
Cherry
Omega
Algae
Banana
Silk
Porównanie masek


czwartek, 26 listopada 2015

WCIERKA z ekstraktem z chrzanu, majeranku i jałowca- BÁNFI HAJHULLÁST CSÖKKENTŐ HAJSZESZ

Hej!


Kilka ostatnich tygodni poświęciłam na pielęgnację skalpu, a właściwie na przyśpieszenie porostu. Jak łatwo się domyśleć sięgnęłam po wcierkę. W swoich zapasach mam dwie wcierki, jedna to powszechnie znana i lubiana wcierka Jantar, kolejnej zapewne nie znacie gdyż pochodzi z Węgier.


Wcierka o dźwięcznej i jakże prostej do zapamiętania nazwie BÁNFI HAJHULLÁST CSÖKKENTŐ HAJSZESZ zawiera w sobie ekstrakt z chrzanu, majeranku oraz jałowca. Posiadam odlewkę wcierki, którą dostała od Agnieszki- BLOG/YT i której pięknie za nią dziękuję!




Produkt okropnie śmierdzi. Porównując zapach do l-cysteiny to chyba jednak wcierkę, ale jeżeli ktoś chciałby pachnieć ogórkami kiszonymi to polecam!

Oceniając samo działanie jestem zachwycona! Nie sądziłam, że 100ml wcierki spowoduje jakiś porost, ale po odstawieniu produktu włosy zaczęły rosnąć jak szalone. Wcierka starczyła mi na ok 12 użyć, starałam się robić to regularnie co drugi dzień, czyli po każdym myciu. Po wcierce włosy były zdecydowanie dłużej świeże, nie były oklapnięte ani brudne. Przyrost? Licząc od wizyty u fryzjera, czyli już ok 10 tygodni włosy urosły mi 4 cm, co daje mi prawie tyle samo co ścięłam! Jestem pod wrażeniem! Standardowy przyrost to ledwo 1cm miesięcznie. Jestem bardzo zadowolona, bo włosy również mniej wypadają.



Jeżeli ktoś z Was jest węgierskojęzyczny to polecam poczytać komentarze na TEJ stronie, tłumacz niewiele daje :D



Ostatnio mam ochotę na kolejną wcierkę, stosowałam wodę pokrzywową, wodę brzozową, joanna rzepa, tonik babuszki Agafii oraz Jantar. Polecicie mi coś ? :)




piątek, 20 listopada 2015

Emulgowanie oleju- czyli jak domyć olej z włosów ?

Hej!


Olejowanie to temat rzeka! Sama pisałam o tym w wielu postach, jednak nie pisałam Wam, że czasami zdarza mi się nie domyć oleju- powinnam powiedzieć "zdarzało mi się" ponieważ od kilku już miesięcy stosuję metodę emulgowania i z ręką na sercu mogę ją polecić!

Gdy nałożymy za dużo oleju...

Niestety nie ma odwrotu, nie ma możliwości ściągnięcia oleju z włosów, jedynym rozwiązaniem jest po prostu umycie głowy. Dawno temu, na początkach mojego nieświadomego włosomaniactwa (olejowanie zdażało mi się nawet w gimnazjum- o ironio olejem kokosowym) nakładałam na włosy całą masę oleju, który dosłownie kapał na ramiona. Oczywiście efektów nie było prawie w ogóle, bo włosy myłam dwukrotnie szamponem Babydream co przy bardzo wysokiej porowatości niemiłosiernie przesuszało i plątało włosy. Przy BD włosy były domyte, ale niesamowicie suche. Myjąc włosy szamponem Pantene czy Syoss włosy były niedomyte i tłuste. Przez te niemiłe doświadczenia zrezygnowałam z olejowania na prawie 3 lata.


Jak domyć olej bez użycia mocno oczyszczającego szamponu?

Olejowanie nie do końca będzie miało sens gdy sięgniemy po szampon, który bardzo mocno oczyszcza włosy ponieważ zmyje on nie tylko silikony i oblepiacze, ale także olej, który miał odżywić włos. Takie włosy są po prostu mocno oczyszczone i to wszystko. Nie trzeba sięgać po mocno oczyszczający szampon aby po olejowaniu włosy były czyste, wystarczy sięgnąć po masę/odżywkę. Ja najczęściej sięgam właśnie po maskę, więc tego określenia będę używać najczęściej. Maskę możemy nałożyć na takowe sposoby:
  1. Zaraz po nałożeniu oleju. Jeżeli mamy godzinę na olejowanie i myjemy włosy tego samego dnia możemy od razu nałożyć jakąś treściwą maskę, która również da korzyść dla włosów, a nie tylko ułatwi  zmycie oleju.
  2. Maska nakładana zaraz przed myciem. Jeżeli śpimy z olejem nakładanie maski może być bardzo nieprzyjemne, włosy robią się sztywne i zimne (?), poza tym nie wiem po co to robić, taki sam efekt otrzymamy gdy nałożymy maskę na 10-15 minut przed myciem.
  3. Maska nakładana na mokre włosy, ale przed szamponem. Lubię ten sposób bo jest praktyczny, gdy się śpieszymy. Włosy moczymy tak jak do mycia, następnie nakładamy maskę i metodą pocierania myjemy włosy, na skalp możemy nałożyć szampon. Tutaj uzyskujemy dwa efekty- maska emulguje olej oraz chroni je przed szamponem, który w postaci piany spływa na końcówki. Uwaga- ta metoda jest najwygodniejsza przy myciu włosów głową w dół.
Stosujecie emulgowanie oleju? Ja już nie wyobrażam sobie mycia bez tego!



PS. Ostatnio wypoczywałam we Wrocławiu i chcę się z Wami podzielić zdjęciem najcudowniejszego zwierzątka czyli mini antylopki <3333333




Buziaki! <3


poniedziałek, 9 listopada 2015

Najlepsze włosowe decyzje jakie podjęłam w swoim życiu!

Hej!


Ostatnimi czasy jestem (odpukać) bardzo zadowolona ze swoich włosów. Odkąd ścięłam wysokoporowate końcówki włosy dobrze reagują praktycznie na wszystkie produkty. Ta pozytywna zmiana skusiła mnie do napisania posta o tym co tak na prawdę wpłynęło na to w jaki stanie są obecnie.






Odstawienie prostownicy

Prostowałam włosy przez blisko 3 lata. Nie codziennie, ale zdarzało się, że gdy przez wilgoć włosy się puszyły to podłączałam prostownicę i znów maltretowałam pasma. Odstawienie prostownicy to pierwszy krok w kierunku zdrowych włosów. Obecnie zdarza mi się sięgnąć po prostownicę, jednak nie częściej niż 3-4 razy w miesiącu.


Sięgnęłam po oleje

Powtarzałam to już parę razy, ale będę to powtarzać do końca życia- oleje na prawdę pomagają. Po latach olejowania moje włosy zmianiają porowatość!


Ścięłam końcówki i wyrzuciłam nożyczki do papieru

Po 3 latach włosomaniactwa i prawie 2,5 latach blogowania pozbyłam się zniszczonych włosów. Zdecydowanie za późno, długo z tym zwlekałam, ale wiedziałam, że ścięcie całych zniszczeń wiąże się z fryzurką na grzyba. Czasami zdarzało mi się również używać nożyczek do papieru- tego komentować nie trzeba, chyba każdy wie do czego to prowadzi.

Ponowne hennowanie

Tak wiem, jestem totalnie niesłowna. Parę razy mówiłam, że nie wrócę do henny, potem mówiłam, że nigdy więcej farby, a teraz? Farba + henna! Moje początki z henną były słabe, nawet bardzo nieudane. Głównym problemem hennowania było to, że nie miałam praktycznie żadnej wiedzy o hennie. Obecnie wiem dużo więcej i wiem co zrobić aby nie było płaczu ;D

Znalazłam złoty środek pielęgnacji




Olej, szampon, maska, zabezpieczanie końcówek! Wystarczą cztery produkty, aby cieszyć się zdrowymi włosami!



piątek, 30 października 2015

Październikowa aktualizacja włosowa

Cześć!


Bardzo, bardzo dawno nie było aktualizacji włosowej, ale w ciągu ostatnich tygodni zaszło sporo zmian więc postanowiłam się tym podzielić ;)


Mycie:
  • Barwa Naturalna żurawinowa i lniana
  • Barwa Ziołowa pokrzywowa


Maski:
  • Kallos Cherry
  • Kallor Blueberry 
  • Seri maska z olejem arganowym
  • Nivea Long Repair- odżywka


Dodatkowo:
  • płukanka z l-cysteiną
  • mocznik
  • aloes zatężony 10krotnie
  • mleczko pszczele
  • olej lniany
  • olej musztardowy
  • oliwa z oliwek

Zabezpieczanie końcówek:
  • Olejek do końcówek Isana


Henna:

  • Ok 25 września nałożyłam na włosy hennę Khadi z amlą i jatrophą

Cięcie:

  • 7 września obcięłam wszystkie zniszczenia z tyłu i prawie wszystkie zniszczenia z przodu- tutaj moje włosy bardzo szybko się niszczą i jeszcze nie ogarnęłam dlaczego. Zabezpieczam je tak samo jak resztę, upinam do snu, olejuję, nadal się niszczą.

Włosy nabrały ładnego, głębokiego, rudego koloru. Odrost jest delikatnie ciemniejszy, ale nie rzuca się to w oczy. Za jakiś czas znów będę hennować włosy, kupiłam już niezbędne produkty. Tym razem planuję odrobinę zmodyfikować mieszankę, ale o tym napiszę w odrębnym poście. 


Na zdjęciu włosy są niedomyte, gdyż nałożyłam na nie naftę kosmetyczną (pierwszy raz od roku), której nie potrafiłam domyć, upięte według mnie nie wyglądają źle. Cięcie bardzo dobrze im zrobiło, włosy są zdrowe, ale nadal lekko suche na długości- taka ich natura. 






Jak Wasze włoski w październiku?



czwartek, 29 października 2015

Meet Beauty- relacja ze spotkania

Hej wszystkim!


Meet Beauty to pierwsze w Polsce konferencja przeznaczona dla blogerów oraz vlogerów z kategorii urodowej. Byłam niesamowicie uradowana gdy dostałam maila z informacją o tym, że moje zgłoszenie przeszło dalej i jadę! Bilet kupiłam tego samego dnia (do Warszawy dojechałam za 8 zeta!!!) a już miesiąc później byłam spakowana! Pojechałam oczywiście pod opieką swojego chłopaka, bez którego zginęłabym już pod Pałacem Kultury i Nauki...


Po dojeździe do stolicy...
Prawie zabłądziliśmy bo nie dość, że była 7:30, my byliśmy w drodze od 3 godzin to bardzo się śpieszyliśmy, bo ja musiałam się przygotować do konferencji! Moim makijażowym rajem okazała się łazienka w Arkadii (pozdrawiam wszystkie panie, które podziwiały moją armię kosmetyków rozłożoną na zlewie) w której musiałam się również przebrać oraz ułożyć włosy ;D


Na Młocińskiej...
Jak się okazało miejsce konferencji znajdowało się dosłownie dwa kroki od Arkadii dzięki czemu moja fryzura w stanie nienaruszonym wytrwała przez cały dzień! Pierwsze wrażenie? Woow, ile ludzi! Widziałam kilka znajomych twarzy jednak jestem dosyć nieśmiała i do nikogo nie podeszłam. Tutaj muszę serdecznie podziękować Natalce autorki bloga ELFNACZI, która kilka dni wcześniej napisałam do mnie na fb i z którą spędziłam praktycznie cały dzień! Całusy również dla właścicielki najcudowniejszych rudości pod słońcem- Agnieszki! <3

Uff, nazwisko bez błędów! Pozdro dla Natalki, której nazwisko w ogóle nie przypominało jej nazwiska xD

Pora na wykłady...
Oczywiście bardzo chciałam być na wszystkich wykładach, byłam na dwóch... Pierwszy wykład był poświęcony tematyce fotografii, dowiedziałam się masę ciekawych rzeczy, które na pewno wykorzystam. Kolejny wykład poruszał temat kolorystyki oraz identyfikacji wizualnej bloga. Po tym wykładzie wybrałyśmy się na "zwiedzanie" stoisk oraz lepsze zapoznanie się.

A potem warsztaty...
Pomimo, że mój blog bazuje na pielęgnacji włosów postanowiłam, że skoro już będę na tej konferencji to wykorzystam ją w pełni i wybiorę się na warsztaty zarówno włosowe jak i makijażowe. Pierwsze były włosowe- byłam pod dużym wrażeniem efektów jakie ujrzałam po prezentacji urządzeń Remington, jednak liczyłam na to, że dowiem się czegoś innowacyjnego o pielęgnacji włosów. Tutaj niestety się zawiodłam ponieważ "warsztaty" opierały się głównie na reklamie suszarki, prostownicy oraz lokówki Remington.

Warsztaty makijażowe były prowadzone przez przedstawicielki Pierre Rene, bardzo sympatyczne panie, które wyraźnie denerwowały się swoim wystąpieniem ;D Podczas warsztatów przedstawiły nam historię oraz nowości marki, wykonały również delikatny makijaż na jednej z uczestniczek spotkania. Do tej pory z marką Pierre Rene miałam bardzo niewiele wspólnego, a wszystko za sprawą najpopularniejszego tuszu do rzęs, który mnie niestety uczulił. Bardzo podobało mi się, że mogłyśmy oglądać wszystkie produkty, dotykać ich, testować na sobie- za to bardzo duży plus!




Stoiska!
Raj dla wszystkich którzy lubię "pomacać" produkty, porozmawiać z osobami które znają się na rzeczy i są po prostu specjalnie dla nas! Do naszej dyspozycji było pięć stoisk z czego ja byłam tylko przy dwóch. Najpierw stanęłam w bardzo długiej kolejce na badanie skóry głowy podczas, którego doznałam totalnego szoku bo dowiedziałam się, że mam włosy gęste oraz grube! Pani konsultantka z firmy Pilomax pokazała mi że z jednej cebulki wyrastają nawet 3 włosy! Do pielęgnacji dostałam szampon oraz maskę ;)

Kolejnym stoiskiem jakie odwiedziłam było Golden Rose- uwielbiam! Ostatnio jestem całkowicie zakochana w szminkach oraz konturówkach więc chętnie podeszłam do stoiska. Stałam w kolejce 20 minut, a na większość zadanych mi pytań odpowiadała dziewczyna stojąca za mną, która na starcie powiedziała, że pisała do nich w sprawie współpracy (w tym momencie pani konsultantka bardzo się spięła) Nie oczekiwałam "wywiadu", ale to nie było sympatyczne. Podeszłam również do szafy z kosmetykami przy której zdecydowałam się na jedną z kredek Matt Lipstick Crayon nr 17 ;D Bardzo miła pani makijażystka umalowała mnie ową szminką w której się całkowicie zakochałam ;D

A oto co przywiozłam do domu!









Ogólnie podsumowując całe sobotnie wydarzenie muszę powiedzieć, że jestem bardzo, bardzo zadowolona ze spotkania! Poznałam kilka dziewczyn, których blogi śledziłam, miałam szansę zamienić z nimi kilka słów, a nawet zrobić sobie zdjęcie. Nie zależało mi na darmowych kosmetykach, raczej martwiłam się, że dostanę tego za dużo i nie będę miała na to miejsce w walizce ;D Atmosfera była rewelacyjna! Oby więcej takich spotkań ;)




czwartek, 15 października 2015

Kallos Cherry maska emolientowa- recenzja


Cześć!

Dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami moją opinią o kolejnej z masek Kallos, a mianowicie Cherry. Maskę testowałam przez całe wakacje i niedawno ją zdenkowałam :)





Cena:
+/- 10 zł za 1 litr

Skład:

Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Prunus Avium Seed Oil, Parfum, Citric Acid,Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone

Opinia producenta:
"Kondycjonująca maska do włosów z olejem z pestek czereśni. Maska w kremie o delikatnej teksturze do mocno zniszczonych włosów. Po zastosowaniu włosy staja się odżywione lśniące, aksamitne i miękkie."

Moja opinia:
Maskę kupujemy w standardowym, mało poręcznym słoiku. Maska ma praktycznie tę samą konsystencję co inne Kallosy. Zapach bardzo przyjemny i co ważne utrzymujący się na włosach.
Przechodząc do samego działania maski, chciałabym powiedzieć, że maska jest rewelacyjna, jednak niestety tak nie jest. Nawilżała całkiem okej, ułatwia rozczesywanie, ale świetnych efektów nie zauważyłam. Ostatnio sporo produktów Kallos porównuję do Kallos Omega i niestety Cherry wypada przy tym dosyć blado. Maska nie ujarzmia końcówek i niestety nie wygładza włosów. Pasma nie są lejące się, za to ładnie błyszczą. Bardzo dobrze sprawdzała się nakładana na olej, dawała piękne nawilżenie, ale głównie przez obecność oleju.
Jest fajna do tuningowania, ale oczekiwałam, że solo też się sprawdzi- zawiodłam się niestety.


Niedługo denko Kallos Blueberry- czekajcie na recenzję! :D

Recenzje Kallosów:
Omega
Algae
Banana
Silk
Porównanie masek 

niedziela, 11 października 2015

Niedziela dla włosów #48- miód

Cześć!


Dzisiejsza niedziela jest zrobiona lekko "na odwal". Zimny wiatr źle wpływa na moje włosy, a zdjęcia zrobiłam dopiero po zachodzie słońca i w ogóle wyglądają jakoś nieciekawie.



W sobotę naolejowałam włosy olejem lnianym, w niedzielę umyłam je przy użyciu szamponu pokrzywowego Barwa Ziołowa. Na włosy nałożyłam mieszankę maski Kallos Blueberry z łyżeczką miodu. Maskę trzymałam na włosach max 15 minut, potem spłukałam ją zimną wodą. Końcówki zabezpieczyłam olejkiem z Isany.


To zdjęcie bardzo dobrze pokazuje mój obecny kolor włosów, który wypłukał się szybciej niż myślałam. Prawdę mówiąc miałam nadzieję, że kolorek będzie ze mną przez jakieś 5-6 tygodni, obecnie mijają 3 tygodnie od hennowania i kolor trochę wypłowiał. Nie wiem jeszcze co z tym zrobię, paczka henny kosztuje 30 zł + zamówienie= +/- 40 zł co nie jest ciekawym wydatkiem, który chcę ponosić co 3-4 tygodnie. Myślę, że do odświeżenia koloru użyję henny Eld, która jest dużo tańsza, niestety gorszej jakości. Kolejne hennowanie Khadi będzie za ok miesiąc.



Co do stanu włosów, to jest fajnie, szału nie ma, włosy są miękkie, gładkie i nawilżone, jednak od jakiegoś czasu nie widzę "efektu wow", który kiedyś często mi towarzyszył. Być może jest to związane ze spadającą poratością i włosy nie reagują już tak świetnie na wszelkie nowości- po prostu się nie zmieniają. Postaram się to rozkminić :D


Jak Wasze niedzielne włosy? :))

piątek, 9 października 2015

Półprodukty kosmetyczne, których używam w pielęgnacji włosów

Cześć!


Już prawie od roku interesuję się półproduktami kosmetycznymi, którymi tuninguję maski, szampony oraz z których robię płukanki. Postanowiłam podzielić się z Wami moim malutkim zbiorem półproduktów, których systematycznie używam do pielęgnacji włosów :)




L-cysteina



Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! L-cysteinę wrzuciłam do koszyka tylko dlatego, że "musiałam jeszcze coś sobie kupić", nie bardzo wiedziałam jakie jest jej działanie, a już tym bardziej nie wiedziałam jak obrzydliwie śmierdzi. L-cysteina to aminokwas dobrze rozpuszczalny w wodzie, nadaje włosom idealne wygładzenie i oczywiście zasłużyła na oddzielny post - KLIK. O tym jak l-cysteina zachowuje się na moich włosach przeczytacie TUTAJ i TUTAJ

Aloes zatężony 10-krotnie



Aloes zakupiłam do płukanki z l-cysteiną, ale stosowałam go także jako tuning masek. Świetnie nawilża i uelastycznia włosy. Po aloesie włosy są jakby bardziej proste (pewnie tylko ja to zauważyłam) i trochę sztywniejsze. W moim przypadku więcej niż 10 kropel na maskę puszy włosy. Aloes jest humektantem więc nic dziwnego, że w nadmiarze może spuszyć włosy ;)

Mleczko pszczele


Jest to półprodukt, który zawiera sporo protein dlatego używam go z głową, czyli bardzo sporadycznie. Moje włosy średnio lubią proteiny, dlatego mleczko najczęściej dodaję do mocno emolientowej maski, czasami też mieszam maskę z olejem i dodaję mleczka. Maska tuningowana mleczkiem ładnie nabłyszcza włosy, wygładza i nawilża.



Keratyna hydrolizowana



Keratyna buduje nasze włosy więc jest jest jak najbardziej polecana. Bardzo lubię dodawać ją do masek (z umiarem, łatwo o przeproteinowanie), rzadziej do płukanek. Keratyna delikatnie pogrubia włosy, ale jest to efekt utrzymujący się do kolejnego mycia, nabłyszcza je oraz podbija skręt, fale lub cokolwiek innego co wychodzi nam na włosach :D

Spirulina sproszkowana



Produkt, którego nie mogłam się doczekać i oczekiwałam od niego niesamowitych efektów. Niewiele się pomyliłam :) Jedynym minusem spiruliny jest to, że wszystko jest po niej brudne (trochę jak po peelingu kawowym). Spirulina nadaje objętości, prostuje i usztywnia włosy, niestety ich nie nabłyszcza, a wręcz odwrotnie. Po spirulinie włosy są odrobinę matowe, ale wybaczam jej to za efekt pogrubionych, gęstych i uniesionych włosów.

Mocznik


Mój ideał jeśli chodzi o łagodzenie podrażnień skóry głowy. Mocznik dodany do szamponu niesamowicie nawilża skórę głowy, łagodzi podrażnienia i uspakaja stany zapalne. Polecam każdemu! Dodawany do maski bardzo dobrze nawilża włosy, które nie tracą owego nawilżenia nawet następnego dnia. Pamiętajmy o poprawnym stężeniu mocznika, dla zainteresowanych KLIK

D-pantenol



Ten półprodukt również dodaję do płukanki, rzadziej do maski czy szamponu. D-panthenol nawilża włosy i ujarzmia końcówki. Bardzo polecany do włosów suchych i zniszczonych. Uwielbiam go w płukance l-cysteinowej, do masek wolę dodawać półprodukty wyżej wymienione :)



Używacie półproduktów w pielęgnacji włosów? Jeżeli tak, to podzielcie się tym w komentarzach! :)


niedziela, 4 października 2015

Niedziela dla włosów #47- olej kokosowy BEZ PUCHU!!!

Cześć!


Olej kokosowy jest powszechnie znanym olejem w pielęgnacji każdego zakamarka naszego ciała, sama od kilku tygodni używam go do nawilżenia skóry i jestem niesamowicie zaskoczona. Jeżeli chcecie poczytać o olejowej pielęgnacji dajcie znać w komentarzach :)


Jak wszyscy dotąd wiedzieli olej kokosowy nie nadaje się do włosów wysokoporowatych, najlepiej sprawdza się na niskoporowatkach. Od cięcia (które miało miejsce prawie miesiąc temu) moje włosy delikatnie zmieniły porowatość na średnią i chciałam się przekonać jak kokos wpłynie na ich stan.


W sobotni wieczór naolejowałam włosy olejem kokosowym KTC, który zmyłam dopiero w niedzielny poranek. Do mycia skóry głowy użyłam szamponu pokrzywowego Barwa Ziołowa, do którego dodałam odrobinę mocznika, który łagodzi podrażnienia, które ostatnio miewam na skalpie. Na długość włosów nałożyłam maskę Kallos Blueberry, która domyła olej. Włosy odsączyłam w ręcznik, w wilgotne końce wtarłam olejek Isana, który jest bogaty w silikony, a w skalp wtarłam wcierkę, która jest prezentem od Agnieszki ( YouTube, Blog, Facebook). Wcierka zawiera w sobie ekstrakt z chrzanu, majeranku i jałowca i okropnie cuchnie. Jest to smrodek tak nieznośny, że l-cysteina pachnie przy tym jak najcudowniejsze kwiaty. Jak ją zużyję na pewno ją zrecenzuję :)


Włosy wyglądają tak:




Serio nie wiem jak to się stało, bo nastawiałam się na totalny puch! Na pewno spróbuję nałożyć kokosa jeszcze nie raz, muszę sprawdzić czy to przypadek czy faktycznie moje włosy się zmieniają... :)

sobota, 3 października 2015

Trzy miesiące suplementacji Merz Spezial- moja opinia o tabletkach


Cześć!



Wraz z końcem września upłynęły 3 miesiące mojej suplementacji tabletkami Merz Spezial. Celem przyjmowania tabletek jest wzmocnienie paznokci, włosów oraz poprawa wyglądu skóry. Jak stosowałam pigułki i jakie efekty osiągnęłam przeczytacie poniżej!




Stosowanie

Tabletki przyjmuje się dwa razy dziennie po jednej pastylce. Ja jednorazowo łykałam dwie tableteczki, nie chciałam o nich zapominać (co oczywiście zdarzało się parę razy). Czasami przyjmowałam je na czczo, czasami po posiłku. Niezależnie od pory przyjmowania tabletki nie podrażniały żołądka, za co ogromny plus :)


Włosy

Nie ukrywam, że najbardziej zależało mi na włosowych efektach! No i nie zawiodłam się! Włosy rosły szybciej o ok 0,5-1cm miesięcznie! Efekt super, bo jak już nieraz pisałam, moje włosy rosną wolno, dodatkowe milimetry bardzo mnie cieszyły :) Na mojej głowie pojawiło się również bardzo dużo baby hair, które chowają się pod grzywką, za uszami i nad karkiem <3 Bardzo mnie to pociesza, gdyż przez okres wiosny włosy wypadały mi garściami. Merz Spezial niestety nie zahamował wypadania, ale trochę je zmniejszył. Dodam jeszcze, że przez okres wakacji nie używałam wcierek, sporadycznie (max raz w tygodniu) nakładałam na skalp olej rycynowy lub musztardowy. Niestety MS tak jak inne suplementy, drożdże i zioła przyśpiesza porost włosów na nogach pod pachami i okolicach bikini :(


Skóra

Tutaj nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Na stan cery nie był zły. Obecnie (czyt. ciągle) mam zaskórniki i zapchane pory, jednak nie miałam dużych wykwitów czy stanów zapalnych. Największym problemem były blizny w okolicach żuchwy, brody i na kościach policzkowych. Nie są to blizny po samym trądziki, ale po niepoprawnej walce z nim czyli wyciskaniu. Blizny nie były głębokie, ale przebarwione i wyglądały nieestetycznie. Po 3 miesiącach suplementacji zauważyłam dużą poprawę, przebarwienia prawie całkowicie zniknęły! Byłam w szoku, bo oprócz kremu/ oleju kokosowego nie stosowałam do twarzy nic. Jestem pod wrażeniem. MS nie zmniejszył ilości zaskórników ani zapchanych porów, ale nie oczekiwałam tego. Obecnie stosuję korund kosmetyczny i mam nadzieję uporać się z niedoskonałościami!


Paznokcie

Zacznę do tego, że moje paznokcie są okropne. Mają brzydki kształt, płytka paznokcia jest szeroka i krótka, a sam paznokieć bardzo delikatny, kruchy i niestety podatny na ułamania. Łamią się w bardzo bolesny sposób, a mianowicie przy samym "mięsie". Nigdy nie złamał mi się sam czubek paznokcia, zawsze łamie mi się niemalże do krwi. Po pierwszym miesiącu przyjmowania tabletek zauważyłam, że paznokcie szybciej rosną. Nie były supermocne, ale rosły szybko. Ładnie wypiłowałam je na kształt a'la migdałek, pomalowałam odżywką Golden Rose Black Diamond i w zasadzie tak je zostawiłam. Suplementacja MS trwała, a moje paznokcie się nie łamały! Złamał mi się raz jeden paznokieć, ale to za sprawą mojej pracy. Przez 3 miesiące cieszyłam się pięknymi, dosyć długimi jak na mnie paznokciami, które w ogóle się nie łamały, nie rozdwajały i nie pękały. Aż do pewnego momentu gdy biorąc laptopa w ręce zaczepiłam paznokciem o wejście USB (!!!). Paznokieć złamał się tak okropnie, że ścięcie go kosztowało mnie wiele łez i to nie z powodu bólu, a z samego żalu, bo nie zdążyłam zrobić zdjęć :( Do tej pory byłam bardzo zadowolona ze stanu paznokci, ale po incydencie z laptopem musiałam wszystkie ściąć.





Podsumowując

Jestem zadowolona z suplementacji, na początku trochę denerwowało mnie to, że muszę pamiętać o tabletkach, jednak z czasem się przyzwyczaiłam. Jak pisałam wyżej, tabletki świetnie działają zarówno, na skórę, włosy oraz paznokcie. Wiadomo, nie są to tabletki cud, które całkowicie zahamują wypadanie włosów,  a paznokcie będą rosły jak szalone, ale z efektów jestem na prawdę zadowolona bo nie spodziewałam się, że tak fajnie zadziałają na mój organizm. Nie wiem, jakie będą efekty, po odstawieniu tabletek, podejrzewam, że niestety wszystko dobre co zrobiło MS cofnie się i wszystko będzie jak przed kuracją. Bardzo cieszę się, że mogłam je przetestować. Polecam je każdemu. Chyba, w którymś poście pisałam, że miesięczna kuracja kosztuje ok 60 zł, co wydawało mi się dosyć dużo, jednak po 3 miesiącach myślę, że mogłabym tyle wydać na jedno opakowanie tabletek. Biorąc pod uwagę to ile pieniędzy wydałabym na kilka różnych produktów, które miałby zrobić to co zrobiły tabletki, wydałabym pewnie tyle samo, albo i więcej.


Tutaj więcej szczegółów takich jak skład i słowa producenta.
Tutaj przeczytacie o efektach, które zauważyłam w połowie stosowania suplementu.



wtorek, 29 września 2015

Jesienno-zimowy MUST HAVE w pielęgnacji włosów wysoko/średnio porowatych

Cześć!

Jesień! Liście w cudownych kolorach, kasztany, grzyby, ciepły koc i kakao <3 Kto nie kocha jesieni? Z całą pewnością nasze włosy! Niestety nie znam dziewczyny, której włosy na jesień wyglądały by dużo lepiej niż np. wiosną. Podstawą "zadowolenia" naszych włosów jest oczywiście odpowiednia pielęgnacja :)





Przedstawiam Wam moją listę jesiennych niezbędników :)



Oleje

Nawilżenie, to podstawa jesiennej iraz zimowej pielęgnacji. Ja olejuję cały rok, ale zimą stawiam to na pierwszym miejscu. Preferuję głównie olej lniany, musztardowy oraz oliwę z oliwek. Olejami posługuję się również przy tuningu masek.

Maska/odżywka bogata w silikony

Jedynymi maskami których obecnie używam to oczywiście Kallosy,które posiadają w swoim składzie lekkie silikony, łatwo zmywalne wodą. Jesienią postawiłam na odżywkę Nivea Long Repair, która ma bogatszy skład silikonowy + olejek z babassu.

Zabezpieczanie końcówek


Tutaj wystarczy dobrać produkt odpowiedni do naszych włosów. W moim przypadku oleje po myciu zupełnie się nie sprawdzają,najmniejsza kropelka je obciąża, sięgnęłam więc po Isana Hair Professional, Oil Care Haarol.

Upięcia

Zaczął się sezon na szaliki, płaszcze, grube swetry. Cieknie i delikatne włosy są niestety narażone na szybkie niszczenie się. Przeróżne upięcia włosów bardzo pomogą nam w utrzymaniu ich w dobrym stanie. Warkocze, kłosy, kucyki- do wyboru do koloru.Osobiście nie polecam koczka ślimaczka, zauważyłam że po nim włosy szybciej się łamią.

Czapka i szalik!

Pomimo tego, że szaliki obcierają włosy, a czapki je elektryzują to każda z nas musi przyznać, że nic tak nie robi "dobrze włosom" jak ochrona przed mrozem,deszczem i wiatrem jak właśnie garderoba wierzchnia. Włosy schowane pod czapką i szalikiem (oczywiście upięte!) siedzą w ciepełku i mają się znakomicie. Nie są rozwiane, mokre i zmarznięte (co bardzo im szkodzi!)

niedziela, 27 września 2015

Niedziela dla włosów #46 rosyjska maska regenerująca



Cześć!


Dzisiejsza niedziela była wyjątkowa! Wybrałam się z siostrą na zakupy do galerii, chciałam znaleźć sobie jakieś spodnie. Niestety żaden z producentów nie wymyślił spodni, które będą pasowały na grube osoby z długimi nogami. Ostatecznie kupiłam sobie skarpetki w koty, szampon i dwie konturówki z Golden Rose ;D

Niedzielne poczynania włosowe? Uważam, że wyszły jak najbardziej pozytywnie!



Na umyte lnianym szamponem włosy nałożyłam rosyjską maskę regenerującą. Włosy ukryłam pod czapką i zmyłam dopiero po pół h. Na wilgotne końcówki nałożyłam mieszankę serum maracuja oil od Biosilk z jedwabiem Chi. Włosy wyglądają tak!

NIESTETY JEDYNE ZDJĘCIE JAKIE UDAŁO SIĘ ZROBIĆ M TO TAKIE, NA KTÓRYM PODNOSZĘ COŚ Z ZIEMI :)






Mam jeszcze kilka innych, ale niestety nie tak dobrych jak te, które robi mi T <3



Włosy? Gładkie, ładnie wygładzone, całkiem spoko nawilżone (chociaż bez szału), niestety szybko zbijają się w strączki przez okropny wiatr, który machał moimi włosami na wszystkie strony ;)

Kolor najlepiej odwzorowuje to selfi :)



piątek, 25 września 2015

Wielki powrót do henny czy jednorazowa zachcianka? | Henna Khadi z Amlą i Jatrophą

Cześć!

Od jakiegoś czasu śledząc na YT Agnieszkę znów zapragnęłam hennować włosy. Głównym powodem było to, że kolor nie wypłukuje się tak szybko no i przede wszystkim nie ma w hennie żadnej chemii. Odkąd ścięłam włosy i pozbyłam się wszystkich zniszczeń (nie biorę pod uwagi suchości, moje włosy są suche z natury) wizja farbowania włosów i ponownego niszczenia ich trochę mnie przerażała. Wyboru nie miałam- henna! Pamiętając jednak moje przygody z henną nie chciałam przechodzić przez niezabarwiony odrost, który z kontraście z rudymi włosami wygląda brzydko. Postanowiłam, że zacznę farbować odrost a następnie nakładać na włosy hennę. Miałam w domu połowę farby Artego 8,44 która zazwyczaj dawała efekt czerwonych włosów, zakupiłam również hennę Khadi z amlą i jatrophą, która także daje efekt czerwieni.

We wtorkowy wieczór pomalowałam odrosty, farby było na tyle dużo, że przeciągnęłam ją na długość, oczywiście nie pokryło to całkowicie włosów, ale nie chciałam wyrzucać farby. Włosy umyłam szamponem oczyszczającym (niżej wytłumaczę dlaczego) po ok 20 minutach. Nie mam zdjęć, ale kolor wyszedł ciemno rudy z czerwonym połyskiem.
Od razu naolejowałam końcówki, które były dosyć mocno przesuszone (maskę jedynie wtarłam we włosy i od razu spłukałam).


W środę rano umyłam włosy ponownie szamponem oczyszczającym, nie nałożyłam maski ani odżywki. Delikatnie rozczesałam włosy i przeszłam do aplikacji henny, która była rozrobiona od 12 godzin.







Teraz mieszamy

Niestety nie udało mi się... Hennę mieszałam przez dobre 15 minut, teraz wiem, że powinnam była dodawać po trochu henny + woda, zamiast wsypywać od razu do miseczki cały proszek. Grudki były, znikły po 10 godzinach :D
Po 10 godzinach dodałam do henny ciepłej wody, aby nakładana henna nie była zimna, dodałam również łyżkę maski Kallos Blueberry, jest to jedyna maska z najmniejszą ilością silikonów jaką mam w domu. Hennę nałożyłam na włosy rękoma, pomimo rękawiczek i tak mam odbarwione palce i niestety jeden paznokieć :(

Hennę spłukałam letnią wodą, nie myłam ich już szamponem ani nie nakładałam maski. Dlaczego? A mianowicie dlatego, że henna musi "związać się z włosami". Dwa mycia przed hennowaniem oczyszczałam włosy Barwą Naturalną Żurawinową. Po zmyciu nie mogłam użyć ani szamponu ani maski aby henna miała szansę zadziałać :D

Tak wyglądają włosy zaraz po wyschnięciu

Zdjęcie w naturalnym świetle




Tak wyglądają 24h po
Wybaczcie jakość, ale ja nie potrafię robić sama sobie zdjęć :/



A tak wyglądają po olejowaniu olejem lnianym, myciu i masce- 48h po





Po 48h włosy ściemniały, nabrały głębokiego, rudego odcienia. Włosy były olejowane całą

 noc, pomimo to, końce są dosyć sztywne, ale nie jest to to samo co było chwilę po hennowaniu.


Pierwsze spostrzeżenia:
- początkowy odcień trochę bardziej mi się podobał, ale obecny i tak trochę się wypłuka więc jestem pozytywnie nastawiona
- okropne przesuszenie, przez dwa dni nie mogłam rozczesać włosów, więc po prostu tego nie robiłam
- włosy nie są zniszczone ani spalone
- kolor jest bardzo intensywny
- włosy są delikatnie pogrubione chociaż nie wiem, czy nie jest to złudzenie :)


Jestem zadowolona!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Blogger Gadgets