Kopiowanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie tych materiałów w całości lub w części bez mojej zgody jest bezwzględnie zabronione i stanowi naruszenie praw autorskich. Naruszenie regulaminu będzie skutkowało konsekwencjami prawnymi! Podstawa prawna: Dz. U. 94 nr 24 poz. 83, sprost.: Dz. U. 94 nr 43 poz. 170.

środa, 30 listopada 2016

Henna kontra chemiczna farba- co wybrać?

Cześć!


Przez kilka lat moim włosom towarzyszyły chemiczne, drogeryjne farby do włosów. Miałam kilka zetknięć z farbami fryzjerskimi jednak nie wiem na ich temat aż tak dużo aby skupiać się właśnie na nich. Sięgałam zarówno po te bardzo tanie jak i te odrobinę droższe produkty i mam na ich temat dosyć konkretne zdanie. Od ponad roku hennuję włosy i po systematycznym stosowaniu tego produktu widzę wyraźne różnice. Jakie wyciągnęłam wnioski? Zapraszam do czytania!



Gdy chcemy poeksperymentować!

Nie możemy zdecydować się na konkretny kolor, dziś chcemy mieć włosy rude, jutro czerwone, a za miesiąc czarne? Nie ma sprawy! Drogeryjne farby prawie zawsze dają nam satysfakcję kolorystyczną (pomijam blondy), zdarza się, że kolor odrobinę różni się od obiecanego przez producenta, ale z autopsji wiem, że farbując drogeryjnymi produktami mamy większą szansę na dopasowanie koloru. Jeżeli lubimy często zmieniać kolor włosów polecam sięgnąć po farby- dużo łatwiej jest wypłukać z włosów farbę niż hennę (farba sama w sobie wypłukuje się szybciej). Nawet jeżeli chcemy rozjaśnić włosy nie jest to problem- rozjaśniacze są ogólnodostępne oraz w każdy fryzjer jest w stanie przeprowadzić dekoloryzację. Henna wżera się we włosy jak szalona i jestem pewna, że gdybym chciała teraz mieć włosy w innym kolorze to jedyny kolor jaki wchodzi w grę to brąz i czarny, bo jaśniejszego koloru (blondu) henną niestety nie uzyskam.


Gdy lubimy trójwymiarowość! 

Zdecydowanie henna! Prawdopodobnie każda z dziewczyn, która hennuje włosy na rudo i rudo-podobne kolory przyzna, że nie da się osiągnąć idealnie równego koloru na całych włosach ponieważ henna się nadbudowuje i nie rozjaśnia. Im jest więcej henny tym kolor jest głębszy i jednocześnie trochę ciemniejszy. Właśnie za taki efekt uwielbiam hennę! Zwłaszcza pięknie wygląda to na włosach falowanych, kręconych gdzie kolory się przenikają. Dzięki trójwymiarowości kolor wydaje się bardziej naturalny i pięknie odbija światło! Farba daje nam bardziej płaski efekt, zazwyczaj kolor jest równomierny na całej długości.


Mamy mało czasu!

Tutaj bez dwóch zdań spisze się farba. Szeroka paleta barw, różnorodność cenowa i oczywiście łatwość aplikacji zdecydowanie działa na plus farb chemicznych. Drogeryjną farbę trzymamy na włosach stosunkowo krótko i nie musimy czekać dwa dni na kolejne mycie jak w przypadku henny :D Hennę trzymamy na włosach co najmniej godzinę (u mnie to są 3 h, po godzinie nie ma żadnego efektu), co nie każdemu może odpowiadać.


Zależy nam na kondycji włosów!

Nie twierdzę, że nie można mieć zdrowych włosów farbując je chemicznymi farbami, jednak po latach doświadczeń muszę stwierdzić, że henna zdecydowanie pozytywnie wpływa na kondycję włosów. Jedyną szkodą jaką może zrobić nam henna jest przesuszenie, które łatwo zniwelować dodając do henny maskę lub żel z siemienia lnianego. Kilka dni po hennowaniu śmiało możemy nakładać oleje, które w krótkim czasie przywrócą nawilżenie włosom. Włosy tuż po farbowaniu chemicznym wydają się być w super kondycji, jednak po kilku myciach możemy zobaczyć jak wysuszone są końcówki, które bardzo ciężko jest doprowadzić do stanu normalności.


Nie lubimy zajmować się włosami!

Czyli nie chcemy jeździć po całym mieście lub przeszukiwać internetow w celu znalezienia henny w najlepszej cenie. Ceny fab wahają się od 8 zł w górę, są dostępne praktycznie wszędzie- w drogeriach, małych sklepikach kosmetycznych, hipermarketach. Jeżeli nie potrafimy dobrać koloru, nałożyć farby albo po prostu nie lubimy robić czegokolwiek przy włosach wystarczy udać się do fryzjerki! Dla leniuszków henna raczej się nie sprawdzi, bo na to na pawdę trzeba poświęcić trochę czasu.


Na co się decydujecie? Podzielcie się swoimi opiniami o wyżej wymienionych produktach! :)




piątek, 18 listopada 2016

Najświeższe hennowanie

Hej!


Przychodzę dziś do Was z efektami ostatniego hennowania. Od ponad roku wybieram hennę Khadi w kolorze Red z której jestem na prawdę zadowolona :)

Jak wiadomo henna nabudowana na włosach mocno ciemnieje, taki efekt zupełnie mi się nie podoba, zdecydowanie wolę intensywnie rudy kolor więc postanowiłam, że hennę zaleję naparem z nagietka.
Koszyczek nagietka (do kupienia w sklepach zielarskich i aptekach) po zaparzeniu ma żółty kolor i miałam nadzieję, że uzyskam jaśniejszy odcień. Odrost pokryłam farbą Chantal w kolorze Koniak.


Do przygotowania mieszanki potrzeba:

  • 50g henny Khadi Red
  • 1 łyżki miodowej maski Seri
  • 1 łyżki gęstego żelu lnianego
  • 1 łyżeczki miodu 
  • 1/2 łyżeczki kurkumy
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
  • zaparzony nagietek- na oko
Hennę nałożyłam na całe włosy w dość dużej ilości, delikatne masowanie skalpu zadziałało jak peeling. Na głowę nałożyłam czapkę i ręcznik, po trzech godzinach zmyłam wszystko z włosów nie używając już żadnego detergentu. 



Oczywiście, standardowo zdjęcie robione nawet w naturalnym świetle nie oddaje tego jak faktycznie wygląda kolor, na żywo jest odrobinę ciemniejszy. Włosy są jeszcze trochę przesuszone, ale myślę, że góra za 2-3 mycia wszystko wróci do normy ;) Lekki puch jest spowodowany suszeniem włosów, nie miałam niestety czasu na czekanie aż włosy wyschną.

Kocham efekt jaki daje henna! Włosy są dużo grubsze, co prawda przesuszenia nie uniknę, ale mimo wszystko nie odejdę od hennowania na najbliższe lata :)


sobota, 12 listopada 2016

Jesienna pielęgnacja włosów

Hej!


Jak pisałam Wam w ostatnim poście, moje włosy przez wakacje przeszły niezły armagedon- rozjaśnione słońcem, często ciasno wiązane musiały zostać podcięte. Samo usunięcie zniszczeń mnie nie zadowoliło i postanowiłam zmienić swoją pielęgnację.


Oczyszczanie



Bardzo lubię szampony głęboko oczyszczające i głównie na takich opieram pielęgnację skóry głowy. Włosy mam myte ok 6/7 dni w tygodniu i do każdego mycia używam estońskiego szamponu na bazie korzenia z mydlnicy lekarskiej. Szampon ten przeznaczony jest od włosów suchych i zniszczonych. Produkt dobrze oczyszcza włosy, nie plącze ich, zostawia takie jak lubię- lekko tępe :D Dodam jeszcze, że myję nim samą skórę głowy, jeszcze włosów jest myta spływającą pianą oraz maską.

Skład:
aqua, sodium laueth sulfate, sodium chloride cocamide dea, cocamidopropyl betaine, saponaria officinalis root extract, mel, panax ginseng root extract, styrene/acrylates copolymer, coco-glucoside, polyquaternium 7, citric acid, parfum, methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone, hexyl cinnamal, benzyl salicylate


Olejowanie



W czasie wakacji moje włosy o dziwo lubiły olej kokosowy, jednak jesienną porą zaczęły się dosyć mocno puszyć i postanowiłam sięgnąć po olej, który niegdyś gościł na moich włosach niemalże codziennie. Olej lniany, to mój faworyt wśród olejów i będę go polecać zawsze i wszędzie! Jest idealny do włosów wysokoporowatych, zniszczonych i suchych- moje są suche z natury i trochę również od henny więc wspaniale wpasował się w jesienną pielęgnację. Swój zakupiłam w Auchan za ok 10 zł na promocji :)

Nawilżanie



Od kilku miesięcy stosowałam maski Kallos, jednak moje włosy potrzebowały zmiany, sięgnęłam więc po znaną mi już miodową maskę Seri. Troszkę się niestety przeliczyłam, nie wiem jak to możliwe, ale moje włosy stanowczo nie lubią silikonów w maskach, pamiętając o świetnym wygładzeniu jakie dawała mi kiedyś ta maska byłam przekonana, że będzie rewelacyjna, no i jest- pod warunkiem, że dodam do niej kropelkę oleju lnianego :D Podejrzewam, że za puchem stoi Dimethicone. Nie przeszkadza mi jednak tuning maski, tak czy siak bardzo ją lubię, a w zapasach mam kolejnego Kallosa, tym razem Biotin :)

Koloryzacja



Jak większość włosomaniaczek sięgam po hennę. Do tej pory stosowałam hennę Khadi Red, która w 100% spełnia moje oczekiwania, jest jednak mały minus- henna niesamowicie podrożała, kiedyś kupowałam ją za 31 zł, teraz jest to już 38-40zł, a 100 gramowa paczka starcza mi na dwa hennowania. Przy najbliższej okazji (czyt: Jak w końcu z  Elfnaczi się ogarniemy i zrobimy zamówienie) kupię hennę Swati, której pojemność to aż 150 gram! :) Od czasu do czasu rozjaśniam odrost i górną warstwę włosów, aby wyrównać kolor.


Zabezpieczanie 



Po podcięciu końcówek mam jakąś większą motywację do zabezpieczania ich. Nie zmieniłam produktu, już od chyba roku używam tego samego olejku do końcówek z Isany. Serum jest lekkie, dobrze zabezpiecza końcówki, nie obciąża włosów- więcej nie wymagam :)

Porost


Na temat tej kultowej wcierki nie trzeba się rozpisywać- pobudza wzrost włosa, przyśpiesza wyrastanie nowych włosów, dozownik na plus, wydajność średnia, ale i tak jestem zadowolona. Stosuję ją po każdym myciu włosów, nie przetłuszcza ich i nie podrażnia skóry głowy.



Pielęgnacja jak widać uboga, ale jak najbardziej odpowiada moim włosom. Czasami na prawdę nie trzeba dużo żeby było super! Gdy mam czas (czyli bardzo rzadko) robię mega włosing i nakładam na włosy maski domowej roboty- tutaj najczęściej sięgam po proteiny zawarte w żółtku lub po prostu miód, olej, kakao :) 

Jak wygląda Wasza jesienna pielęgnacja? :)


poniedziałek, 7 listopada 2016

Włosy, blog, studia, praca, ślub- co się działo?

Cześć!

Bardzo chciałabym napisać coś pozytywnego, jednak przez kilka ostatnich miesięcy działo się tak dużo, że nawet nie wiem od czego powinnam zacząć. Długa nieobecność na blogu jest spowodowana wieloma czynnikami, zależnymi i niezależnymi ode mnie, jednak muszę przyznać, że bardzo, ale to bardzo stęskniłam się za blogiem, a przede wszystkim za Wami !


Przez kilka długich tygodni nie zaglądałam na bloga, początkowo nie miałam na to po prostu czasu- od początku maja pracowałam, potem była sesja, tak minęły wakacje, a ja nie wykazałam żadnej aktywności. Nawet gdy miałam chęci i czas na naskrobanie jakiejś notatki moje włosy miały totalny bad hair day, co bardzo szybko zamieniło się w bad hair months i miałam wrażenie, że moje włosy cofnęły się o kilka miesięcy pielęgnacji. Codziennie od pierwszego dnia maja musiałam mieć upięte włosy, najlepiej ciasno, tak aby żaden włos nie spadł z głowy- absolutnie mnie to nie dziwi, pracując w gastronomii włosy muszą być związane. Włosy ciasno splecione bardzo ucierpiały, co odbiło się na końcówkach.

Na szczęście nie samą pracą żyje człowiek więc korzystając z okazji byłam na wspaniałych wakacjach w Budapeszcie i Wiedniu :) Częściową relację można zobaczyć na moim Instagamie. Gorące słońce Budapesztu pomimo kapelusza nieźle przypiekło mi nie tylko ramiona, ale także włosy, które po wakacjach były totalnie suche, a końcówki rozdwojone. Dokładnie dwa miesiące temu miałam całkiem przyjemną wizytę u fryzjera, dzięki której pozbyłam się suchych partii włosów czyli ok 7 cm włosów.

Pewnie większość włosomaniaczek już wie, że na fb pojawiła się grupa Włosing, którą założyła Agnieszka z kanału wwwlosy.pl :) Zdjęcia pięknych włosów, jakie można obejrzeć na grupie skłoniły mnie do powrotu do złożonej pielęgnacji. W między czasie moje włosy pokazały swoją prawdziwą naturę, a mianowicie to, że są zwyczajnie suche z natury i cokolwiek by z nimi nie robić, nigdy nie będą idealnie gładkie i cudownie miękkie.

Niestety pracując (już nie w gastro!) i jednocześnie studiując nie mam aż tyle czasu na prawdziwy włosing więc bazuję głównie na olejowaniu i tuningu masek. Jesień to zmora dla moich włosów, które nie lubią się ani z mocnymi silikonami, ani z produktami całkowicie pozbawionymi silikonów, więc uwierzcie mi jest słabo. Jesienią uczę się pielęgnować włosy od nowa, są praktycznie ciągle spuszone, a dobrze wyglądają tylko umyte rano, na co oczywiście nie mam czasu :) Ostatnio częściej kombinuję z innymi upięciami włosów do snu, bo z czasem zauważyłam, że warkocz niestety im nie służy.

Niestety ze smuteczków to jeszcze nie wszystko- na przełomie września i października mój wieloletni laptop odmówił posłuszeństwa i zwyczajnie padł. Płyta główna została naprawiona, ale wszystko co miałam na komputerze bezpowrotnie przepadło (łącznie z notatkami włosowymi pisanymi w wordzie, programami do obróbki zdjęć i samymi zdjęciami). Obecnie mój laptop nie jest w pełni działający (litości ma 6 lat!), ekran trochę się psuje, ale mam nadzieję, że chociaż licencjat na nim napiszę :)

Rok 2016 miał być lepszy, a okazał się na prawdę kiepski, od 11 miesięcy ciągnie się sprawa sądowa z moim pożal się Boże zleceniodawcą, który jest mi winien miliony monet, co mnie niesamowicie dołuje i mam nadzieję, że jakoś doprowadzę to do końca.

Z dobrych informacji- zaręczyłam się! Planowanie ślubu zaczynamy dopiero za rok, może nawet dłużej, ale niewątpliwie był to najcudowniejszy moment mojego życia! <3
Mam kilka pomysłów na posty nie włosowe, między innymi planuję zrobić świąteczny mini tutorial diy!


Siedzę w oświetlonym świątecznymi lampkami pokoju i piszę ten post totalnie na gorąco, nie wiem czy ktokolwiek dotrwa chociaż do połowy moich wypocin, ale jeżeli tak, to wiedzcie, że na prawdę jestem szczęśliwa, że w końcu postanowiłam tu wrócić!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Blogger Gadgets