Dziś szybka powtórka z geografii czyli recenzja kremu z minerałami z Morza Martwego od firmy Apis.
Dobra żartuję, geografii nie będę w to mieszać :D
Cena kremu:
25 zł
Pojemność:
50 ml
Opakowanie:
Zgrabny, przeźroczysty słoiczek z białą nakrętką zapakowany z pudełeczko. Jasna grafika i czytelne napisy.
Skład:
"Mineral Oil" -biały olej mineralny czyli nic innego jak parafina!
Według mojego źródełka parafina to:
"Sprzyja powstawaniu zaskórników" niestety muszę przyznać tutaj rację. Moja cera pozostawia wiele do życzenia, ale ilość zaskórników jaka powstała po użytkowaniu tego kremu jest szokująca. Powstały na brodzie, policzkach i czole. Fuuuj! Okropne, wstrętne, prawie niemożliwe do usunięcia :(Emolient tzw. tłusty. Substancja komedogenna, czyli sprzyja powstawaniu zaskórników. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy. Warstwa okluzyjna chroni skórę przed szkodliwymi czynnikami środowiskowymi. Nadaje połysk. Wykazuje działanie regenerujące.
Wracając do samego kremu, prawie w ogóle nie nawilżał mi skóry... Stosowałam go zarówno na dzień jak i na noc jak poleca producent, nakładałam go po peelingu licząc na ciekawszy efekt, ale niestety zawiodłam się. Krem ani nie łagodził, ani nie nawilżał, ale za to strasznie zapychał cerę. Jestem z niego bardzo niezadowolona i już od jakiegoś czasu poszedł w odstawkę. Oddałam go siostrze, która jest z niego zadowolona :) Cieszę się, bo nie lubię wyrzucać nieskończonych produktów.
Ja nie jestem wybredna jeśli chodzi o kremy, ale porównuję działanie kremu od Apis z kremem z Fitomedu, (którego recenzja niedługo się pojawi), no ale kurde mógłby chociaż trochę nawilżać...
Podsumowując, krem oceniam na :
Jedna gwiazdka za ładne opakowanie i jedna za to, że przydał się siostrze.
Oto deser na dziś! :)
- garstka truskawek
- jogurt naturalny
- płatki z błonnikiem, zwane przeze mnie robakami, bo tak wyglądają :)
Mniam! Zdrowo, pysznie, dietetycznie :)
P.S. W poprzednim poście pisałam, że zaczynam pić siemię lniane. 1 czerwca miałam wypić pierwszą porcję i oczywiście o niej zapomniałam... Wczoraj i dzisiaj już ją zjadłam, ale co zrobić jak się zapomina ?
Macie jakieś sprawdzone sposoby na "niezapominanie" ? U mnie nawet kartka przyklejona nad biurkiem nie pomaga :( Proszę o rady :*
LINK: http://www.mk-naturalcosmetics.pl/
lubię takie desery zwłaszcza w letnim okresie :)
OdpowiedzUsuńale pyszny deser :)
OdpowiedzUsuńJeśli Cię zapchał, to będę go omijać szerokim łukiem :D Ja żeby niczego nie zapomnieć mam kalendarzyk do którego skrupulatnie wpisuję nawet największe bzdety :)
OdpowiedzUsuńKremu nie znam, a truskawkami oj kusisz kusisz zwłaszcza ze nie moge ich jesc na razie :(
OdpowiedzUsuńnieciekawy ten krem...
OdpowiedzUsuńdeser wygląda przepysznie.
Jeśli chodzi o niezapominanie, to może ustaw sobie przypomnienie w telefonie ;)
Mam ten krem i boję się go używać. Moja skóra nie reaguje zbyt dobrze na parafinę, a nie chcę mieć kolejnego wysypu nieprzyjaciół ;/
OdpowiedzUsuńA deser z chęcią bym zjadła ;>
Świetny krem a deser to przepyszny! :)
OdpowiedzUsuńu mnie czeka on na swoją kolej i zostawię go na jesień , zimę , bo wtedy potrzebuję nawilżenie , teraz mat ♥
OdpowiedzUsuńI te powstawanie zaskórników nie brzmi dobrze ;/
szkoda,że ma tą nieszczęsną parafinę :/
OdpowiedzUsuńU mnie też ten krem się nie sprawdził:(
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdza się na noc, bo na dzień jest za tłusty.
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam zapchania ;)