Do tego posta zbierałam się kilka ładnych tygodni. Testowałam, sprawdzałam czy produkt aby na pewno dobrze działa na włosach i czy im nie zaszkodzi. Mowa tu o mgiełce do włosów, którą wykonałam w domowym zaciszu przy użyciu:
- wody destylowanej (ok 1/2 szklanki, może trochę mniej)
- wody różanej (głównie dla zapachu, ale niewiele to dało) (ok 2-3 łyżek)
- l-cysteiny (1/6 łyżeczki od herbaty)
- hydrolatu keratyny (max 15 kropel)
Jak łatwo się domyśleć mieszanka potwornie śmierdzi. Jedynym dobrym pomysłem na aplikowanie jej jest po prostu wyjście na balkon, lub do pomieszczenia które łatwo i szybko można wywietrzyć. L-cysteina w połączeniu z keratyną i różami śmierdzi niesamowicie, więc i nasze włosy będą śmierdziały, ale jedynie do momentu umycia ich.
Po co i jak używać takiego sprayu ?
Przyrządziłam go głównie do spryskiwania nim włosów przed olejowaniem. To dobry sposób na jednoczesne potraktowanie włosów proteinami i emolientami. Mieszankę aplikuję na suche, czasami lekko zwilżone włosy, następnie nakładam olej. Spray raczej nie nadaje się do stosowania po umyciu, głównie przez to, że strasznie śmierdzi i nie sprawia, że włosy się lepiej rozczesują. Myślę, że jest to patent dla dziewczyn, których włosy nie przepadają za proteinami, bo reagują przesuszeniem, ale jednocześnie bardzo ich potrzebują.
Dlaczego mgiełka, a nie płukanka?
W 17 Niedzieli dla włosów możecie poczytać o efektach płukanki z l-cysteiną. Niestety pierwsze co przychodzi mi do głowy myśląc o l-cysteinie i keratynie to niestety smród. Płukanka z aminokwasem czyli z l-cysteiną daje na prawdę piękne efekty, ale jej zapach chodzi za mną przez 3-4 dni pomimo mycia włosów, spray jest łagodniejszy, jednocześnie dając łagodniejszy efekt, ale przynajmniej nie ma strachu, że przeproteinujemy włosy. Dodatkowo taką mgiełkę możemy dowolnie modyfikować, dodając półprodukty z którymi nasze włosy się lubią.
Jaki efekt?
Włosy "dostają" proteiny w powolnym procesie dzięki czemu nie są gwałtownie nimi traktowane- nie reagują przesuszeniem i łamliwością. Nie trzeba go codziennie stosować, wystarczy dwa, trzy razy w tygodniu, ale to wszystko zależy od stanu włosów. Ja spray aplikuję max 2 razy w tygodniu, więcej po prostu nie muszę. W pielęgnacji należy pamiętać o równowadze między emolientami, proteinami i humektantami, a proteinowy spray aplikowany pod olej jest skuteczny gdy chcemy dać naszym włosom odrobinę więcej protein niż np mamy w jakiejś masce. Jak dobrze wiecie moje włosy w połączeniu z proteinami nigdy nie dawały ciekawych rezultatów, często reagowały przeproteinowaniem- tutaj nie mam tego problemu. Włosy są odżywione bo zostały "nakarmione" proteinami i olejem jednocześnie. Oczywiście można stosować metodę z jajkiem i olejem, ale pamiętajmy, że jajko to prawdziwa bomba proteinowa i jeżeli nasze włosy są wrażliwe, wcale nie musi nam pomóc, a może zaszkodzić.
Przechowywanie:
Ja swój spray trzymam w starannie umytej buteleczce po mgiełce. Trzymam go w szufladzie aby nie narażać go na działanie słońca. Spray nie posiada konserwantu, więc myślę, że nie powinien stać dłużej niż 2 do 3 tygodni, lepiej robić mniej a częściej, niż potem go wylewać :)
LINKI:
Jak NIE przeproteinować włosów jajkiem
Przeproteinowanie po żelatynie
Zapraszam:
Facebook RHC
ale super mgiełkas
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie jestem przekonana do takich rzeczy "własnej roboty", spray wolę kupić. :)
OdpowiedzUsuńJa muszę bardzo uważać na proteiny bo bardzo szybko włosy są nimi przesycone :)
OdpowiedzUsuńlubię takie domowej roboty sera ;)
OdpowiedzUsuńmoje włosy z proteinami w większych ilościach się nie lubią ;) mgiełka wygląda ciekawie, ale nie jest raczej odpowiednia do moich kłaczków ;)
OdpowiedzUsuńPomysłowy przepis :-)
OdpowiedzUsuńA skąd masz wodę destylowaną? Destylujesz w domu za pomocą odpowiedniego czajniczka? Ja niestety takiego nie mam i jak już, to używam zwykłej wody z kranu lub przegotowanej...
OdpowiedzUsuńPrzepis fajny. Nie używałam nigdy L-cysteiny, ale czytałam u Anwen, że capi straszliwie :P
Capi jak nie wiem co :(
UsuńWodę destylowaną możesz kupić na stacji benzynowej ok 5 zł za 3 litry, można jej używać do żelazka- nie zostawia w nim kamienia :)
Super pomysł na mgiełkę :)
OdpowiedzUsuńchyba jestem za leniwa na własne mgiełki :-D
OdpowiedzUsuńJa na szczęście nigdy nie przeproteinowałam włosów, dostarczam im je maską latte z biovaxa połączoną z maską naturalne oleje tej samej firmy. :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysl z ta woda destylowana :) Musze wreszcie zakupic L-cysteine, zeby przekonac sie co do tego zapachu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy spray :)
OdpowiedzUsuńNie miałam do tej pory l-cysteiny, ale na pewno po nią sięgnę ;0
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze L-cysteiny :)
OdpowiedzUsuńjeśli używam jajka to nie mam problemów z przeproteinowaniem, ładnie reagują na proteiny :)
i uwielbiam DIY :)
ps dodaję bloga do obserwowanych na blogu :)
Ciekawy spray , być może kiedyś wypróbuje;)
OdpowiedzUsuńNa razie muszę przystopować z proteinami :( raz dałam czadu i teraz muszę uważać ^^
OdpowiedzUsuńChętnie jednak wypróbuję w swoim zaciszu takiej mgiełki, ale wcześniej będę musiała pozamawiać produkty :p
Również nie używałam nigdy l-cysteiny. Obawiam się jednak, że taka ilość protein byłaby za duża na moje włosy i nawet olej by nie pomógł. Ostatnio są jakieś strasznie wrażliwe i chcą tylko nawilżania ;]
OdpowiedzUsuńMuszę zrobić sobię taką mgiełkę ! :D
OdpowiedzUsuń