Już prawie od roku interesuję się półproduktami kosmetycznymi, którymi tuninguję maski, szampony oraz z których robię płukanki. Postanowiłam podzielić się z Wami moim malutkim zbiorem półproduktów, których systematycznie używam do pielęgnacji włosów :)
L-cysteina
Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! L-cysteinę wrzuciłam do koszyka tylko dlatego, że "musiałam jeszcze coś sobie kupić", nie bardzo wiedziałam jakie jest jej działanie, a już tym bardziej nie wiedziałam jak obrzydliwie śmierdzi. L-cysteina to aminokwas dobrze rozpuszczalny w wodzie, nadaje włosom idealne wygładzenie i oczywiście zasłużyła na oddzielny post - KLIK. O tym jak l-cysteina zachowuje się na moich włosach przeczytacie TUTAJ i TUTAJ
Aloes zatężony 10-krotnie
Aloes zakupiłam do płukanki z l-cysteiną, ale stosowałam go także jako tuning masek. Świetnie nawilża i uelastycznia włosy. Po aloesie włosy są jakby bardziej proste (pewnie tylko ja to zauważyłam) i trochę sztywniejsze. W moim przypadku więcej niż 10 kropel na maskę puszy włosy. Aloes jest humektantem więc nic dziwnego, że w nadmiarze może spuszyć włosy ;)
Mleczko pszczele
Keratyna hydrolizowana
Keratyna buduje nasze włosy więc jest jest jak najbardziej polecana. Bardzo lubię dodawać ją do masek (z umiarem, łatwo o przeproteinowanie), rzadziej do płukanek. Keratyna delikatnie pogrubia włosy, ale jest to efekt utrzymujący się do kolejnego mycia, nabłyszcza je oraz podbija skręt, fale lub cokolwiek innego co wychodzi nam na włosach :D
Spirulina sproszkowana
Produkt, którego nie mogłam się doczekać i oczekiwałam od niego niesamowitych efektów. Niewiele się pomyliłam :) Jedynym minusem spiruliny jest to, że wszystko jest po niej brudne (trochę jak po peelingu kawowym). Spirulina nadaje objętości, prostuje i usztywnia włosy, niestety ich nie nabłyszcza, a wręcz odwrotnie. Po spirulinie włosy są odrobinę matowe, ale wybaczam jej to za efekt pogrubionych, gęstych i uniesionych włosów.
Mocznik
D-pantenol
Używacie półproduktów w pielęgnacji włosów? Jeżeli tak, to podzielcie się tym w komentarzach! :)
Ja w swoich zbiorach nie mam żadnych półproduktów, pomijając sok z aloesu :P
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie wiem co kupić, a pewnie jak już bym miała coś kupić, to wszystko :D
Nie używam takich półproduktów
OdpowiedzUsuńNiczego nie mieliśmy, a z pewnością warto!!
OdpowiedzUsuńmiałam większość wymienionych przez Ciebie półproduktów ;) tak zbieram się do kolejnego zamówienia, ale jakoś zawsze jest coś pilniejszego do zakupienia a fajnie działają na włosy :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie korzystałam z półproduktów. :)
OdpowiedzUsuńU mnie byłby natychmiastowy niepożądany efekt push up, chyba, że jako dodatek do szamponu :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam półproduktów do ulepszania maseczek, ale czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńPanthenol lubi puszyć moje włosy, ale na mocznik się czaję ;)
OdpowiedzUsuńOo u mnie nigdy tak nie było, ale dzięki za info! :))
UsuńKeratyne, mocznik, d pantenol i mleczko pszczele mam :-) musze jeszcze kupic sobie aloes :-)
OdpowiedzUsuńJuż od dawna kuszą mnie półprodukty, ale mam tak długą listę zakupów, że nie wiem czy w najbliższym czasie je kupię - brak gotówki daje mi się we znaki :P
OdpowiedzUsuńL-cysteina, mleczko pszczele i spirulina to również moi ulubieńcy :) Za to keratyny nienawidzę :P
OdpowiedzUsuńZ tych polproduktow tylko aloes mi nie podpasowal ;)
OdpowiedzUsuń