Dzisiaj przedstawiam swój wiosenny plan pielęgnacji. Pielęgnacja nie będzie skomplikowana, nie mam za wiele czasu na kombinowanie.
Codziennie:
- Szampon Isana do rudych włosów
- Odżywka Joanna Keratyna (strasznie cuchnie!)
- Jedwab na końcówki CHI
Co jakiś czas:
- olejowaie: Oliwka BD fur mama, Olejek BD, Olejek GP (pomarańczowy)
- dowolny olej+gliceryna+jakaś maska
- płukanka z lipy (testuję)
- płukanka zakwaszająca z octu śliwkowego
Co planuję jeszcze:
- zakupić herbatkę z nagietka, podobno dobrze sprawdza się na rudych włosach
- więcej płukanek z siemienia lnianego
- płukanki z liści cebuli
Tydzień temu farbowałam włosy, ciężko mi powiedzieć jak kolor się wypłukuje, bo przy myciu stosuję szampon który sam w sobie barwi wodę. Ogólnie kolor delikatnie się wypłukał, ale nie tak bardzo jak się spodziewałam. Całkowicie zrezygnowałam z wcierania wody pokrzywowej, bo chciałam zaobserwować przyrost bez wspomagania. Dzisiaj przyglądając się włosom z bliska zauważyłam jakieś 0,5 mm odrostu ! Skoro miesiąc ma 4 tygodnie, a w tydzień urosły ok 0,5 mm, to przez miesiąc mogę się spodziewać 2 centymetrów! Ale skoro podczas picia drożdży włosy urosły mi 2,5 cm to normalnie rosną 2, a drożdże pomogły tylko o pół centymetra... Myślałam, że było trochę lepiej. Chyba trochę się zagalopowałam z tymi obliczeniami, w końcu dopiero minął tydzień...
Tak czy siak, za miesiąc zmierzę odrost i wszystko będzie wiadomo.
Jeszcze jedna obserwacja włosów. Niestety muszę stwierdzić, że mam okropnie zniszczone kocówki, które będę musiała ściąć. Smutno mi z tego powodu, bo znając mojego pecha zapewne fryzjerka obetnie mi połowę włosów. Jeszcze nie wiem kiedy pójdę do fryzjerki, ale myślę, że jeszcze przed maturą. Z tego co widzę, trzeba będzie ciachnąć na pewno 2cm... oby nie więcej.
Lipę kupiłam, bo ostatnio naczytałam się, że świetnie nadaje się do suchych i zniszczonych włosów. Na dzień dzisiejszy mogę jedynie powiedzieć, że pięknie pachnie, trochę jak ziele świetlika. Bardzo na nią liczę, bo jestem lekko podłamana moim Bad Hair Day, bo to już nie jest day, ale cały month.
Cóż pozostaje mi tylko walczyć z przesuszonymi końcami. Niestety przeczytałam dzisiaj u Zakochanej we włosach o negatywach płukanki, ale jestem dobrze nastawiona. Jeżeli nie będzie się sprawdzać po prostu ją wypiję, nic się nie zmarnuje hihi :)
W tygodniu postaram się wrzucić kilka fotek włosów :)
Pozdrawiam RedHairControl
Ostatnio też myślałam o regularnym stosowaniu jakiejś płukanki, ale koniec końców wyszło na to, że w tym miesiącu i tak nie miałabym na to czasu - święta zawsze skutecznie krzyżują mi wszystkie włosowe plany. Jestem jednak bardzo ciekawa Twojego eksperymentu z lipą, czekam na relację! :)
OdpowiedzUsuńCo do końcówek - ostatnio też musiałam je obciąć, ale zdecydowałam zrobić to sama. Przynajmniej nie bałam się diabolicznej fryzjerki i jej dziwnego pojęcia 2 centymetrów. Ciachaj, będzie dobrze. :)
na przesuszone końce polecam olejek arganowy , naprawde swietny jest :) nie dośc ze nawilża to jeszcze pieknie pachnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://live-laught-love00.blogspot.com/
jestem ciekawa jak Twoje wlosy teraz wygladaja :)
OdpowiedzUsuń