Kopiowanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie tych materiałów w całości lub w części bez mojej zgody jest bezwzględnie zabronione i stanowi naruszenie praw autorskich. Naruszenie regulaminu będzie skutkowało konsekwencjami prawnymi! Podstawa prawna: Dz. U. 94 nr 24 poz. 83, sprost.: Dz. U. 94 nr 43 poz. 170.

niedziela, 30 listopada 2014

Niedziela dla włosów #14- maska z dodatkiem mocznika

Heej :)
Jak mogłyście przeczytać w poście o zakupach od kilku dni mam w posiadaniu półprodukty między którymi jest również mocznik. Moja siostra również robiła takie zakupy, ale na innej stronie więc nasz zestaw "małych chemików" jest powiększony  d-panthenol (jest jeszcze kilka produktów, ale tylko ten jeden można użyć do włosów).

Jeżeli śledzicie mojego Instagrama mogłyście zobaczyć pierwszy efekt po masce z dodatkiem l-cysteiny. Dziś jednak postanowiłam przetestować tylko jeden produkt czyli mocznik. Ja z chemii nigdy nie byłam geniuszem więc o moczniku możecie przeczytać u BlondHairCareSophieczerymoja oraz u Weroniki. Ogólnie rzecz ujmując mocznik jest super :)

Co zrobiłam;
- 1 łyżka maski bananowej Kallos (ostatnie jej tchnienie, jutro jadę po kolejną, jakiego Kallosa oprócz Silk, Keratin, Banan polecacie?)
- 1/3 malutkiej łyżki mocznika


Wszystko mieszam i odstawiam na kilka minutek aby mocznik dobrze się rozpuścił (nie wiem czy tak trzeba, ale tak zrobiłam). Zrobiłam wyjątek i zamiast na włosy suche i nieumyte, nałożyłam maskę na mokre zaraz po umyciu włosy. Do mycia użyłam szamponu Garnier, następnie odcisnęłam wodę i nałożyłam maskę. Wyjątkowo nie nakładałam jej od ucha w dół, ale od ok 5 cm od cebulek (nie wiem czy to zrozumiałe). Maskę trzymałam na włosach przez 30 minut.



Znów sztuczne światło, ale tak będzie aż do wiosny :( 
Kolor włosów na każdym zdjęciu wychodzi inny, ale mam okna od strony zachodniej więc chcąc nie chcąc przy braku słońca cały dzień siedzę przy sztucznym naświetleniu.

Włosy są miękkie, całkiem fajnie wygładzone (chociaż nie tak jak we wczorajszym poście) no i gdyby nie delikatnie rozdwajające się końce pomyślałabym, że kojarzą mi się one z włosami małego dziecka bo są takie sypkie.










sobota, 29 listopada 2014

Ile wydaje na włosy ? Finansowe podsumowanie listopada

Hej!

Miesiąc temu pod jednym z postów któraś z moich czytelniczek napisała, że kupując te wszystkie produkty do pielęgnacji włosów można zbankrutować. Faktycznie, już jakiś czas temu to zauważyłam, ale dopiero ten komentarz zachęcił mnie do podliczania wydatków. Podsumowanie nie jest do końca prawdziwe, bo nie wliczyłam w to kosmetyków do twarzy i ciała. Może to i dobrze, bo samo to co chcę Wam przedstawić już mnie trochę przeraża.

Oczywiście kosmetyki nie są na miesiąc, przynajmniej nie wszystkie. Niektóre starczą na miesiąc, inne na na 3 tygodnie inne na 8 tygodni. Niektóre z tych rzeczy kupiłam już w październiku, ale nie zdążyłam ich wtedy użyć więc liczę je jako zakup listopadowy. Trzeba też pamiętać, że nie wszystkie z produktów przedstawionych w podsumowaniu są kupowane regularnie, niektóre kupiłam pod wpływem chwili, inne planowałam, kolejne kupiłam bo po prostu potrzebowałam danego produktu i wiem że się sprawdzi.


Nie będę się rozpisywać, zobaczcie sami...







Prawdę mówiąc trochę mnie to zaszokowało. Wiedziałam, że będzie grubo, ale nie że aż tak. Prawdę mówiąc jestem tym przerażona i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że pora zacząć oszczędzać. Moja listopadowe wydatki przekraczają dochód więc tym gorzej dla mnie. Jeszcze jak na złość maska bananowa się kończy i muszę kupić kolejną :(
 Boże ratuj!


Koniec smutów bo oto efekt pierwszej testowej maski z półproduktami.

- 10 kropli d-panthenolu
- szczypta mocznika *
- szczypta l-cysteiny *
- łyżka maski bananowej Kallos


* szczypta oznacza tyle ile zmieścimy między 3 palcami, lub ile zdołamy nałożyć na bagietkę .

Maskę trzymałam na włosach dobre 3 h i już wtedy wyczuwałam jakiś podejrzany smrodek  Dużo czytałam, żeby nie wąchać l-cysteiny, ale tego nie trzeba wąchać. To po prostu wali (żeby nie napisać je*ie). Dziewczyny, takiego smrodu to ja nie czułam nigdzie, nawet w publicznych toaletach pachnie przyjemniej. Tego nawet nie można nazwać przykrym zapachem. Z T uznaliśmy, że śmierdzi jak "psia kupa" nie, że wąchamy takie rzeczy czy coś, ale to najłagodniejsze skojarzenie.




Fota oczywiście w sztucznym świetle, ale o 23 nie ma co liczyć na słońce :)
Fajnie prawda ? :)



czwartek, 27 listopada 2014

Versalite Blogger- nominacje!







Nominację otrzymałam od kiniaczek78.blogspot.com
Zabawa polega na:
- nominujemy 15 blogów do wyróżnienia
-  informujemy wybranych bloggerów
- wyłonić o sobie 7 faktów
- podziękować Bloggerowi ,  który nas nominował u niego na blogu
- zawiesić nagrodę u siebie na blogu


Fakt 1. 
Jestem naturalną blondynką. Kolor włosów zmieniłam w pierwszej klasie gimnazjum (obecnie jestem na pierwszym roku studiów). Przechodziłam, przez bardzo dużo kolorów, od brązów, przez czarne, czerwone aż po obecne rude. 

Fakt 2. 
Jestem bardzo nerwową osobą, nie umiem radzić sobie z dużą ilością emocji. Często wybucham złością, ale potrafię również okazywać pozytywne emocje, często się wzruszam i ryczę jak bóbr. 

Fakt 3.
Nigdy, ale to nigdy nie pamiętam gdzie mam zajęcia, jaki jest wykład, czy trzeba było coś przeczytać i na którą zmianę pracuje mój chłopak. Mam pamięć dobrą, ale tylko do tych ważnych rzeczy ;D

Fakt 4. 
Nienawidzę gorącej herbaty. Wszyscy moi bliscy wiedzą o tym, że zaparzona herbata może stać kilka godzin i ja ją wypiję dopiero jak będzie zimna albo ewentualnie chłodna. W moim przypadku rozgrzewanie herbatą nie działa :(

Fakt 5. 
Jestem zakupoholiczką. Bardzo często mam sytuacje gdy wchodzę do sklepu i jeżeli nie kupię nic to mam zły humor. Wówczas robię coś najgłupszego czyli kupuję cokolwiek- gumę do żucia, bułkę, marchewkę, kolejną odżywkę do włosów lub niepotrzebny błyszczyk. 

Fakt 6. 
Jestem bardzo sentymentalna. Nie lubię zmieniać otoczenia, ciężko mi się jest przyzwyczaić do nowych rzeczy. Nie lubię nosić innej torebki niż tej co noszą ją na co dzień bo gubię się i nie wiem gdzie czego szukać. 

Fakt 7.
Prawo jazdy zdałam dopiero za 3 razem, dwa razy wymusiłam pierwszeństwo i niestety musiałam się zamienić z egzaminatorem miejscami. Odkąd zdałam i jeżdżę sama to prawie zawsze słucham w samochodzie muzyki klasycznej. Przy żadnej innej muzyce nie mogę się skupić i jeżdżę nieuważnie.


Do zabawy nominuję:
http://my-hair-secrets.blogspot.com
http://glossyyygirl.blogspot.com/
http://ale-babki.blogspot.com/
http://cukier-i-pieprz.blogspot.com/
http://www.karodos.pl/
http://www.catherineblack.pl/
http://niesfornepokrecone.blogspot.com/
http://www.karriba.pl/
http://onatujest.blogspot.com/
http://www.kroliczekdoswiadczalny.pl/
http://www.lubieczern.pl/
http://jaskolcze-ziele.blogspot.com/
http://kobiece-przyjemnosci.blogspot.com/
http://aschaaa.blogspot.com/
http://retro-moderna.blogspot.com/

Zachęcam do wzięcia udziału, to pozwoli nam się lepiej poznać! :D

środa, 26 listopada 2014

Mini haul zakupowo- włosowy

Cześć :))


To mój pierwszy post poświęcony jedynie zakupom jakie uczyniłam ostatnimi czasy. Zakupy są typowo włosowe więc nie mogłam tego nie pokazać na blogu.

1. Szampon
Długo zastanawiałam się nad kupnem szamponu, ale ostatecznie zdecydowałam się na silikonowy szampon Garnier Fructis Color Resist. Moje włosy lubią silikony, a tak na prawdę dostarczam ich jedynie w szamponach więc czemu by nie kupić tego szamponu ? Ładnie pachnie, dobrze oczyszcza włosy. Jak na razie używam go codziennie, ale pewnie będę stosowała go na zmianę z innym. Muszę również kupić jakiś szampon mocno oczyszczający i chyba wybiorę BD nową wersję z rumiankiem, która podobno bardzo ułatwia rozczesywanie. Cena: ok 10 zł


2. Odżywka Niedzielny zakup podczas "szybkiego wejścia do biedry". Kurcze wiem, że nie powinnam kupować tyle kosmetyków, ale nie mogłam się powstrzymać i kupiłam Garnier Ultra Doux z olejkiem arganowym i żurawiną. Odżywka pięknie pachnie i jeszcze jej nie testowałam więc po prostu musiałam ją kupić bo kosztowała jedynie 5.50!


3. Farby
Tej farby szukałam na prawdę długo. Od kilku miesięcy przeszukiwałam internet z chociażby jedną wzmianką o tym produkcie, ale nic nie znalazłam. Ostatecznie przez fb skontaktowałam sie z firmą Chantal i poprosiłam o jakieś informacje dotyczące zakupu farb stacjonarnie. Farby Chantal są bardzo trudno dostępne i byłam gotowa kupować je przez internet, jednak cena zamówienia była niższa niż przesyłki i nie było to dla mnie korzystne cenowo. Po kilku (dosłownie) godzinach dostałam odpowiedź w której znalazłam numer kontaktowy do przedstawicielki handlowej firmy Chantal która obsługuje teren Podlasia. Po przeszukaniu sklepu internetowego odnalazłam również adres mailowy i postanowiłam napisać. W odpowiedzi dostałam dwa adresy gdzie mogę stacjonarnie kupić te farby (między innymi dworzec PKS 8 "Beata"). Od razu pojechałam na peksy i zakupiłam dwie farby :) Nawet nie wiecie jaka była moja radość gdy je zobaczyłam na półce.
Chantal Color Variete- farba trwale koloryzująca 7.1 Rudy. Cena 10 zł
Jeszcze nie wiem kiedy będę farbować włosy, ale na pewno będziecie mały okazję zobaczyć efekty farbowania :)

4. Półprodukty
Wszystkie wymienione niżej półprodukty zakupiłam na stronie naturadlapiękna.pl. Do tej pory nie miałam żadnego kontaktu z tymi półproduktami więc wykorzystując je będę bazować głównie na przepisach znalezionych w internecie. Półprodukty doszły do mnie wczoraj więc jeszcze nie miałam okazji ich używać.

Humektant. Nawilża skórę głowy oraz włosy, dociąża włosy, nadaje im sprężystości i blasku. Produkt jeszcze przeze mnie nie używany, ale jestem bardzo ciekawa jego właściwości.


Wzmacnia włosy i uzupełnia ubytki spowodowane uszkodzeniami. "Zmniejsza tendencję do rozszczepiania się końcówek i polepsza rozczesywalność, zapewnia włosom odpowiednią sprężystość, elastyczność i miękkość"- to tylko niewielka część jego cudownych właściwości, ale muszę przyznać, że sam opis robi na prawdę dobre wrażenie.




Z tego co się zorientowałam najlepsza jest płukanka z tym półproduktem i ją jako pierwszą chcę przetestować. Domyka łuski, wizualnie pogrubia i wzmacnia włosy chroniąc je przed uszkodzeniami.








Reasumując jestem na prawdę zadowolona z zakupów, co prawda znów wydałam wszystkie swoje miesięczne oszczędności, ale czego się nie robi dla urody :)

Już nie mogę się doczekać farbowania włosów, ale postanowiła, że poczekam jeszcze, od ostatniego farbowania minęło już prawie 2 miesiące, ale jakoś specjalnie mi się nie śpieszy :) 







niedziela, 23 listopada 2014

Niedziela dla włosów #13- banan i kakao

Cześć!


Dzisiaj kolejna niedziela dla włosów. Przyznam szczerze, że cykl NDW bardzo mi się spodobał, bo już na początku tygodnia rozmyślam jaką pielęgnację zastosować w nadchodzącą niedzielę.

Jak pewnie się domyślacie dziś postawiłam na kakao!
O kakaowej pielęgnacji możecie poczytać np. u Mudi, Ani Ritz, My hair secrets oraz Aladrieli.
Jak widać chyba tylko ja jeszcze nie testowałam kakaa, więc dziś był mój debiut. Użyłam kakaa z wiatraczkiem, oczywiście te typu Puchatek nie nadadzą się do takich eksperymentów.

Tytuł jest dosyć mylący ponieważ "banan" nie oznacza nic innego jak bananowa maska Kallos, którą ostatnio namiętnie testuję.

Jak się do tego zabrałam:
Włosy naolejowałam olejem lnianym pozostawiając go na całą noc. Rano umyłam je przy użyciu szamponu Isana. Odcisnęłam włosy w ręcznik i delikatnie rozczesałam (chciałam maskę nałożyć tylko od ucha w dół aby uniknąć obciążenia)
Do jednej łyżki maski bananowej dodałam jedną łyżeczkę kakao i starannie wymieszałam. Mieszankę nałożyłam na włosy a następnie zawinęłam je w czepek i turban.

Maskę trzymałam na włosach równo 35 minut, a potem spłukałam włosowy letnią wodą. Chciałam zrobić upiększającą płukankę z naftą kosmetyczną, ale uznałam, że to może zamaskować efekt kakaowej maski, a chciałabym zobaczyć jak będzie się sprawdzała na moich rudościach.
Podczas spłukiwania czułam, że włosy są bardzo miękkie, ale postanowiłam, że nie będę się jarać pierwszym wrażeniem i poczekam aż włosy wyschną.

Efekt:


Włosy są tak niesamowicie miękkie, że po prostu sama nie mogę w to uwierzyć. Końcówki są wygładzone i ładnie się układają. Włosy nie są "fruwające" ale nie są również przeciążone. Niestety włosy zostały potraktowane mgłą i wilgocią więc są lekko spuszone.




Zdjęcie w sztucznym świetle więc nie sugerujcie się kolorem włosów. Zimą zrobienie zdjęcia w świetle naturalnym graniczy z cudem.


środa, 19 listopada 2014

Tylko trzy produkty do pielęgnacji włosów

Cześć!

Ostatnio wciągnęłam się w oglądanie filmów na YT dotyczących pielęgnacji włosów i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ilość produktów jakie stosujemy do włosów. Kilka masek, odżywek, szamponów, mgiełek, półproduktów, herbat, tabletek- dziesiątki produktów, które nakładamy na włosy i głowę narażając się na efekty których nie oczekujemy.

Zastanawiałam się nad tym jak wyglądałaby moja pielęgnacja gdybym musiała zrezygnować z większości kosmetyków jakie mam i do dyspozycji mieć jeden szampon, jedną maskę i jedną odżywkę. Wybór był dosyć ciężki, ale jeżeli chcecie się przekonać jak sobie z tym poradziłam zapraszam do czytania! 





Po pierwsze... szampon
Tutaj jest dylemat ponieważ szampon to podstawa pielęgnacji. Jeżeli mamy zły szampon, który np podrażnia skalp lub plącze włosy to nie sposób jest używać go co mycie. Kolejną sprawą jest oczyszczanie z silikonów, ja to robię raz na jakiś czas, ale szampon który wybrałam jest łagodny i nie jest napakowany silikonami, których nadmiar mi szkodzi. Wybieram Isanę do rudych włosów. Dlaczego? Szampon jest tani, wydajny (u mnie jedno opakowanie starcza na ok 1,5-2 miesiące), jest przeznaczony do włosów farbowanych na rudo więc kolor trzyma się dłużej no i oczywiście nie obciąża włosów przy dłuższym stosowaniu.


Po drugie... odżywka
Serio nie wiedziałam na co się zdecydować. W mojej typowo drogeryjnej pielęgnacji jest sporo odżywek, które mogę polecić i które się u mnie sprawdziły. Jednak po dłuższym namyśle stwierdziłam, że moim zdecydowanym KWC jest Farmona, Herba Care odżywka z lnem. Więcej o odżywce przeczytacie w podlinkowanej recenzji.


Po trzecie... maska
Oczywiście nie biorę tu pod uwagę masek domowych, które zdecydowanie najbardziej lubię i będę polecać je absolutnie wszystkim dziewczynom z każdym rodzajem włosów. W swojej włosomaniaczkowej karierze przetestowałam na prawdę dużą ilość masek, ale że wybrać musiałam tylko jedną wybór był dosyć trudny. Maską, na którą się zdecydowałam jest Kallos Keratin której recenzji nie napisałam! Na pewno napiszę, bo była jedną z lepszych masek jakie miałam :))


Myślę, że moja pielęgnacja nie byłyby najgorsza, ale wiem, że gdybym miała zrezygnować z olejów, miodu, jajek czy chociażby alg morskich to byłoby mi smutno. Ten post uświadamia mi, jak dużo potrzebują moje włosy aby wrócić do zdrowia. Jeżeli jesteśmy posiadaczkami niskoporowatek, nie farbujemy włosów i są one po prostu zdrowe to myślę, że taka pielęgnacja mogłaby się jak najbardziej sprawdzić, ale przy mocno porowatych włosach trzy produkty raczej nie wystarczą.


Cieszę się, że to nie jest żadne "wyzwanie blogowe" i że nikt nie każe mi wybierać miedzy produktami bo moje wówczas moje włosomaniacto ległoby w gruzach.

Na co byście się zdecydowały mając do dyspozycji tylko trzy produkty ? :)



niedziela, 16 listopada 2014

Niedziela dla włosów #11- intensywna regeneracja

Cześć kochane!


Jestem w szoku, że to już jedenasta niedziela poświęcona włosom. Szybko minęło prawda?
Pogoda nie sprzyja spacerom, raczej spędzeniu czasu w domu z kubkiem gorącej herbaty i ulubioną książką bądź filmem. No i oczywiście wybory! To pierwsze wybory w których biorę udział, jestem dziwnie podniecona tym faktem... :)


A jak się mają włosy?

Wczoraj miałam piękne loki, który uzyskałam dzięki opasce, utrwaliłam je żelem lnianym i odrobinką maski bananowej Kallos. Dziś rano loki nadal się trzymały i śmiało mogłabym w nich chodzić gdyby nie dwa aspekty: NDW oraz przetłuszczony skalp. W normalnych warunkach użyłabym suchego szamponu, ale tak czy siak wieczorem musiałabym myć włosy.

Rano nałożyłam na całe włosy olejek BDFM następnie nałożyłam maskę bananową. Wszystko zawinęłam w czepek i nosiłam w ciepełku ok 2 h. Włosy umyłam Isaną i odcisnęłam w ręcznik nadmiar wody. Następnie użyłam saszetki Biovax "intensywnie regenerująca maseczka do włosów słabych, ze skłonnością do wypadania". Nie nakładałam jej na skalp, bo nie chciałam mieć oklapniętych włosów. Tak jak przed myciem zawinęłam włosy w czepek i turban, po upływie 20 minut zmyłam maskę z włosów. Grzywkę oczywiście wysuszyłam, natomiast resztę włosów pozostawiłam do naturalnego wyschnięcia.

Włosy są całkowicie proste, co mnie trochę dziwi. No i niestety, ale dopiero teraz zauważyłam, że jednak są krzywo ścięte :( Prawie w ogóle nie chodzę w prostych włosach, więc mi to nie przeszkadza, ale przy najbliższej wizycie u fryzjera, którą planuję dopiero w styczniu (chociaż zobaczymy co życie pokaże:)) wyrównam włosy do linii prostej.





Zdjęcie robione w sztucznym świetle niestety.

Włosy nie są jakieś wybitnie lśniące ani super wygładzone, są po zwyczajnie proste i przyjemne w dotyku. Wolę swoje włosy w wersji pofalowanej, po prostu lepiej się z tym czuję :)


P.S. W czwartek znów byłam w centrum krwiodawstwa i po raz kolejny usłyszałam, że nie mogę oddawać krwi z powodu niedoboru żelaza. Nie ukrywam, że się zdenerwowałam, bo planowałam również oddać osocze. Znów dostałam dietę bogatą w żelazo, ale planuje wybrać się na kolejne badania. zastanawiam się nad wizytą u hematologa, bo lepszych badań krwi niż w centrum krwiodawstwa nikt mi nie zrobi przecież. Wybieram się również do endokrynologa, bo moje włosy wypadają garściami. Wiem, że po kilku użyciach wcierki czy innego produktu nie zauważę różnicy, ale ilość wypadających włosów dosłownie mnie przeraża.

Miłej niedzieli! 

piątek, 14 listopada 2014

Info dla włosomaniaczek- Biedra!

Elo :)

Dziś szybki post informacyjny! Może ktoś jeszcze o tym nie wie, ale w Biedronce jest promocja na odżywki i szampony :)  Od każdej ceny jest odliczane 25%!


Między produktami biedronkowymi znajdziemy również odżywki i szampony Garnier. Myślę, że jeżeli ktoś się zastanawiał nad zakupem tych produktów to warto je nabyć po cenie niższej :)
Ja polecam zakup odzywki o której ostatnio pisałam czyli Garnier Oleo Repair  :)






Ja się na nic nie zdecydowałam, bo mam na prawdę dużo kosmetyków w dodatku mój T powiedział "Nie, nie będziemy stać przy tych odżywkach przez godzinę, do kasy!". No i dodatkowo szykuję post o którym na razie nie powiem nic, ale pojawi się wraz z końcem listopada, powiem tylko, że tematyka będzie powiązana z finansami :)


czwartek, 13 listopada 2014

Metody olejowania włosów- którą wybieram?



Cześć!

Jak już pewnie wiecie jest bardzo dużo metod olejowania włosów, nie będę ich tutaj opisywała bo takich postów jest w internecie niezliczona ilość.
Olejowanie zaczęłam już w gimnazjum, robiłam to max raz w miesiącu oczekując efektów (co za myślenie....) potem miałam mniej więcej roczną przerwę w liceum, gdy jedyne co robiłam włosom to je farbowałam i prostowałam, nie pamiętam nawet czy używałam odżywek. Regularne olejowanie zaczęłam pół roku przed założeniem bloga, także jak łatwo się domyśleć moje włosomaniactwo nie narodziło się wraz z blogiem.


Czasami próbowałam nakładać olej na mokre włosy, ale bardzo przeszkadzała mi woda spływająca z włosów i efektów też nie widziałam. Parę razy próbowałam też tzw rosołku czyli polewanie włosów wodą z olejem, ale to też mnie za bardzo nie zachęciło :) Praktycznie odkąd pamiętam wybierałam metodę "na sucho" czyli nakładanie oleju na włosy suche. Ta metoda przynosiła u mnie największe efekty, więc do dziś ją praktykuję.

LINK


Jak to wygląda? 


Włosy starannie rozczesuję najczęściej grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami, a następnie TT. Jeżeli włosy są wczorajsze, czyli lekko przetłuszczone i mam na nich suchy szampon to zdarza mi się, że spryskuję je wodą aby łatwiej wyczesać szampon z włosów. Zazwyczaj nakładam mieszankę olejów, ale często też decyduję się na mieszanie oleju z maską. Najwięcej oleju nakładam na końcówki, które niestety są najbardziej porowate, w skalp często wcieram olej rycynowy albo też wcierkę Radical. Kiedyś olej nakładałam tylko od ucha, teraz nakładam go na całe włosy, bo przecież liczy się to co wejdzie do cebulki :) Gdy włosy mam już całe pokryte olejem związuje je delikatnie gumką i chowam pod foliowy czepek. Następnie nakładam turban, czasami też dodatkowo zawijam wszystko w ręcznik- wtedy jest mojej głowie na prawdę cieplutko. Z takim kompresem chodzę zazwyczaj do 4h, dłużej po prostu nie mam czasu, bo dodatkowo potrzebuję 2 godzina na umycie i naturalne wysuszenie włosów aby nie spać z mokrymi. Zazwyczaj myję włosy przed "m jak miłość", rzadziej po, bo wtedy na pewno pójdę spać z mokrymi.


Jak zmywać?


Ja najczęściej decyduję się na metodę OMO. Jeżeli mam na głowie sam olej, bez maski to wcieram w skalp i włosy maskę lub też odżywkę, która się u mnie nie sprawdza (niewiele mam takich produktów więc korzystam z tego co aktualnie znajdę na półce z kosmetykami do włosów). Gdy odżywka pokrywa już cały skalp spłukuję wszystko wodą i przystępuję do mycia włosów. Często decyduję się na Isanę bądź też Chantal Sessio do włosów farbowanych, rzadziej na GP z rumiankiem czy Facelle. Gdy wiem, że włosy są już dobrze umyte odciskam nadmiar wody i znów nakładam maskę, na jakieś 5-8 minut i delikatnie związuję włosy aby nie zamoczyły się (zazwyczaj gdy mam nałożoną maskę w tym czasie robię masaż gąbką, peeling czy depilację).

Myjąc włosy metodą OMO mam pewność, że żadne resztki olejku nie zostaną na włosach i nie przetłuszczą ich. Po takim zabiegu włosy dostały porządną dawkę nawilżenia, nie puszą się i są zadowolone :)



 Myślę, że metoda "na sucho" jest chyba najpopularniejszą wśród włosomaniaczek,
chociaż ręki nie dam sobie uciąć. Jak to jest u Was ?

wtorek, 11 listopada 2014

Niedziela dla włosów #10 maska bananowa

Cześć!

Dzisiaj wyjątkowo wrzucam "niedzielę dla włosów" która odbyła się w poniedziałek. Niedziela była dla mnie pracująca i po pracy nie miała już ani chęci ani też możliwości zrobienia zdjęć na bloga więc siłą rzeczy cały proces przesunął się na poniedziałek.

W sobotnie popołudnie dokładnie rozczesałam włosy, pomogłam sobie resztą odżywki Gliss Kur.
Na trochę przetłuszczony skalp nałożyłam ok 10 ml (dawkowałam to strzykawką) wcierki Radical przeciw wypadaniu włosów i chwilę pomasowałam skalp. Następnie przygotowałam super mieszankę, której jestem zawsze pewna i wiem, że mi nie zaszkodzi. W filiżance wymieszałam;
  • 1 łyżkę maski bananowej Kallos
  • 1 łyżeczkę odżywki Ziaja do włosów łamliwych (recenzja wkrótce) 
  • 1 łyżeczkę miodu
  • 1 łyżeczkę mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżeczkę oleju winogronowego 

Możecie pomyśleć, że tytuł jest mylący bo przecież napisałam "maska bananowa" może jest w tym trochę racji, ale jak widać z proporcji najwięcej jest właśnie tej maski i jest najbardziej skoncentrowanym składnikiem mieszanki.
Na wilgotne (nieumyte) włosy nałożyłam maskę, zawinęłam je w w folię i turban.
Tak siedziałam przed dobre 1,5 h (może nawet 2) i umyłam włosy. Do mycia użyłam mieszanki szamponów GP z rumiankiem i Sessio do włosów farbowanych.

Niestety muszę przyznać, że moje włosy trochę za bardzo przyzwyczaiły się do Isany i chcę zmienić szampon. Zastanawiałam się nad szamponem z Kallos keratynowym albo tym do włosów farbowanych. W ogóle biorę głównie te szampony pod uwagę, ale decyzji jeszcze nie podjęłam :)
Włosy są dziwne, ani pofalowane jak zazwyczaj, ani proste. Takie kapryśne- trochę jak ich właścicielka. Wydaje mi się, że to przez mieszanie szamponów- więcej tak nie zrobię. Zdecydowanie wolę swoje włosy w wersji pofalowanej


We wtorkowy ranek włosy wyglądają tak:







środa, 5 listopada 2014

Garnier Oleo Repair odżywka wzmacniająca

Hej!


Dziś mam chwilę wolnego więc chciałam się podzielić z Wami recenzją dotyczącą odżywki, której używałam dobrych kilka tygodni temu, ale całkowicie o niej zapomniałam pomimo tego, że całkiem dobrze sprawdziła się na moich włosach.

Przed Państwem Garnier Oleo Repair- odżywka wzmacniająca z 3 olejkami!




Tę odżywkę kupiłam pod wpływem emocji (zapewne byłam smutna lub zdenerwowana). Całkowicie nie planowałam tego zakupu i okazało się, że nie żałuję!

Cena:
do 10 zł / 200 ml

Opakowanie:
Żółta buteleczka zamykana na klik. Wygodna, bez zbędnych naklejek. Prawdę mówiąc nie przywiązuję szczególnej uwagi do szaty graficznej, chyba że naklejki zaczynają się odklejać.

Skład:

Kliknij aby powiększyć


Moja opinia:
Odżywka zrobiła na mnie na prawdę dobre wrażenie. Po pierwsze pięknie pachnie, zapach utrzymuje się na włosach nawet drugiego dnia, co nie zdarzyło mi się do tej pory ani razu. Po drugie konsystencja jest bardzo dobra, odżywka nie spływa z włosów i jest dobra do aplikowania. Po trzecie odżywka faktycznie dobrze działa na włosy, nie wiem czy są odżywione (to ma raczej zrobić maska nakładana na skalp), ale na pewno są wygładzone i nawilżone. Produkt bardzo ładnie podkreślał fale. Ten produkt często jest porównywany do Garnier AiK, ja bym ich nie porównywała pod żadnym względem bo ta druga w ogóle się u mnie nie sprawdziła. Byłam z niej bardzo zadowolona tym bardziej, że była wydajna jak na taki produkt. Ja nakładam odżywki bardzo obficie od ucha w dół, tej starczyło mi na 3 tygodnie!
Niestety nie kupiłam jej ponownie, koleżanka powiedziała mi kiedyś, że produkt kupiony dwa razy pod rząd nie sprawdzi się. Może to ściema, ale u mnie było tak z tuszem do rzęs więc stwierdziłam, że pora na coś innego. Bardzo ją polecam, byłam z niej ogromnie zadowolona i myślę, że jeszcze przetestuję kilka odżywek Garniera (kusi mnie ta czerwona).



A tymczasem zajadam....


...siemię lniane!





Używałyście tej odżywki ?



niedziela, 2 listopada 2014

Niedziela dla włosów #9 oczyszczanie z silikonów

Hej!


Dziś jest duże zamieszanie. Dzień Zaduszek to kolejny dzień jeżdżenia po grobach i spotykania się z rodziną więc wiadomo- doba jest za krótka.


Dzisiejsza pielęgnacja niedzielna to pielęgnacja minimalistyczna. Nie będzie  maseczkowania, turbanów i super nawilżania bo zwyczajnie nie mam na to czasu.
1 listopada naolejowałam włosy oraz skalp olejem ze pestek winogron. Na włosach nabudowała się już spora ilość silikonów i włosy się zaczynają szybciej przetłuszczać więc potrzebne mi jest super oczyszczanie. Myślałam nawet nad użyciem sody do oczyszczenia włosów, ale uznałam, że nie pora na eksperymenty. Rano umyłam włosy metodą OMO + P:

O- odżywka Cien z Lidla, która jest lipna, nałożyłam ją na skalp aby zemulgować olej
M- szampon GP z rumiankiem lekarskim
O- kallos bananowy (cudny zapach <3 )
P- płukanka z nafty


Do łatwiejszego czesania użyłam nowo kupionej odżywki bez spłukiwania Ziaja do włosów łamliwych (żółta wersja).

Przyznaję się, dawno nie oczyszczałam włosów z silikonów, ale przynajmniej wiem dlaczego. Niewątpliwie silikony są mi potrzebne i bez nich czuję się nieswojo, włosy są całkiem spoko nawilżone i nie miałam problemu z rozczesaniem, ale sama świadomość że silikon trochę chroni moje włosy bardzo podbudowuje.

Włosy wyglądają następująco :







Prawdę mówiąc jestem w szoku, że wyglądają całkiem zdrowo i ładnie. Co prawda nie są pofalowane, a takie najbardziej lubię, ale się błyszczą i są sypkie :)
Swoje "fale" osiągam przy użyciu "kudłatej gumki" którą kupiłam niedawno w rossmanie. Używam jej do związywania włosów na noc a rano budzę się z falkami :)


Miłej niedzieli! <3





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Blogger Gadgets