Tak już odespałam wycieczkę do Częstochowy. Dziś cały dzień spędziłam na oglądaniu filmów. Jednym z tych, które miałam okazję zobaczyć było Megan Is Missing. Czyli film z kategorii, po których obejrzeniu cieszę się, że mam życie takie a nie inne. Recenzja się nie pojawi, jedyne co mogę o tym napisać to -ja pier***e.
Inspirując się postem Co ty masz na głowie postanowiłam napisać o moich włosowych wpadkach, których w życiu miałam nie mało, ale opiszę te najbardziej tragiczne.
Woda morska- czyli sposób na szybkie przesuszenie
Zachwycona artykułem, który odnalazłam w którejś z mądrych gazet typu Bravo Girl postanowiłam zrobić własną wodę morską, do stylizacji fal. Jedyne co trzeba było zrobić to rozpuścić kilka łyżeczek soli w wodzie. Tak też zrobiłam, tylko że zamiast kilku to wsypałam chyba z połowę opakowania soli i wszystko wymieszałam. Psikałam tym włosy tak długo aż były niemalże mokre, gdy wyschły, fakt były pokręcone, ale wyglądały jak mop! Były tragicznie suche i obleśne! :(
Domowy lakier do włosów
Chyba byłam niespełna rozumu robiąc to. Otóż kiedyś będąc jeszcze w gimnazjum, znalazłam też sposób na zastąpienie lakieru do włosów mieszaniną cukru i wody. Efekt był podobny jak przy spreju z solą, tylko że włosy były koszmarnie lepkie i nie dało się ich rozczesać.
Różowo mi- co zrobić żeby wszystkie bąki przyleciały do ciebie
Idąc do 2 klasy liceum wpadłam na super pomysł zrobienia sobie kolorowych włosów. Nie pamiętam jakiego koloru miałam wtedy włosy, ale sięgnęłam po szamponetke w kolorze "malinowa czerwień". Nie wiem o czym myślałam, robiąc tą koloryzację, ale włosy miałam intensywnie różowe... W dodatku kolor był nie równomierny więc postanowiłam zrobić ją jeszcze raz! Skóra głowy była różowa, włosy zaś jakieś czerwono-różowe. Wyglądałam koszmarnie, najgorsze było to, że rzeczywiście bąki, pszczoły i inne owady przylatywały do mnie. Bałam się ich więc fajnie nie było...
Burakowe włosy
Tak wiem, jestem nienormalna, ale co poradzę ? Taki żywot. Na jakimś blogu wyczytałam, że aby nadać włosom czerwonego koloru można moczyć je w soku z buraków. Jako, że nie chciałam wyciągać sokowirówki postanowiłam utrzeć buraka na tarce i gotowym sokiem polewać włosy. Nie wpadłam jednak na pomysł odsączenie papki... Cząstki buraka tak utknęły między włosami, że przed 20 minut płukałam je pod dużym ciśnieniem wody, ale jak na złość nic nie pomogło. Przez cały dzień wyciągałam z włosów kawałki buraka...
Bananowe nawilżenie
Myślę, że każda dziewczyna wie, że banan bardzo dobrze pielęgnuje włosy. Ja postanowiłam wypróbować domową maseczkę z banana. Jednak patrząc na tego mojego banana stwierdziłam, że po co mam wyciągać blender, mogę go ugnieść widelcem! Jak pomyślałam tak też zrobiłam, dodałam jeszcze miodu i chyba odżywki. Maseczkę nałożyłam na mokre włosy i chwilkę tak pochodziłam. Gdy nadeszła pora zmywania okazało się, że banan i miód idealnie zlepiło się na moich kłakach i wcale nie chciało odkleić... Cudem to zmyłam, rozczesałam na sucho, ciągle wyciągając z włosów banana. Banan był wszędzie! Na włosach, za uszami, na skalpie! Pomimo mycia włosów, następnego dnia znów miałam banana na włosach. Banana, banana everywhere!
Teraz Wy! Chwalcie się swoimi wpadkami :)
Nieźle, widzę, że też lubiłaś eksperymentować z włosami jak ja. :D Ja źle wspominam ostatnie laminowanie, kiedy niedokładnie rozpuściłam żelatynę i przez to przy skórze głowy zrobiły mi się dosłownie igiełki, które po wielu próbach wyczesania oraz rozpuszczenia wyrwałam z włosami... A tak btw. to chętnie wypróbowałabym tę szamponetkę w kolorze malinowej czerwieni. :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że to piszę, ale śmiałam się jak to czytałam XD Jesteś naprawdę hardkorem, że postanowiłaś wypróbować te wszystkie sposoby...a szczególnie jakieś porady z Bravo Girl :D Ja to takim gazetom nigdy nie ufałam! :D Naprawdę niezłe te wpadki :D Ja to w sumie nie mogę się pochwalić niczym podobnym, bo z włosami praktycznie nie eksperymentuje, boję się...najbardziej mnie rozwalił domowy lakier do włosów. Szacun za odwagę w wypróbowaniu tego! :D
OdpowiedzUsuńStudia, impreza, akademik. Kolega bawi się zapalniczką i pufff - podpalił mi włosy tu przy twarzy. Najpierw dotkliwie go skopałam, a potem pomyślałam, że postopniowanie włosów nie może być aż takie trudne. Nożyczkami prosto z kuchennej szafki zrobiłam sobie obrzydliwe schodki wokół twarzy. Poprawiałam... poprawiałam... poprawiałam, aż stopniowanych włosów było więcej niż tych nieruszonych. Przez pół roku sock bun był moją ulubioną fryzurą, bo tylko tak dało się ukryć okropny efekt. Wstyd mi było iść do fryzjera, bo cały salon miał by ze mnie polewkę, więc dzielnie hodowałam aż udało mi się pozbyć tych strzępów.
OdpowiedzUsuńhahahahah tak, ja też po samodzielnym obcinaniu wstydzę się chodzić do fryzjerki :D A co do spalonych włosów, to kiedyś przypaliłam sobie rzęsy świeczką! Nie mam pojęcia jak to zrobiłam, ale po kilku tygodnia rzęsy odrosły i są zdecydowanie mocniejsze... :D Chociaż nie polecam ! :)
UsuńUśmiałam się niesamowicie, ale dałaś mi świetny pomysł na posta. :D Wpadki włosowe to też moja specjalność. :D Najlepsza jedna była jak chciałam mieć włosy ufarbowane na rudo, albo zapach makaronu na głowie. ;D
OdpowiedzUsuńJa w gimnazjum kolorowałam włosy mazakami. Pewnego dnia był w szkole występ, gdzie grałam Leszczyńskiego - jurora Idola, który nosił wtedy dready. Koleżanki klasy postanowiły mnie do niego upodobnić, abym bardziej realnie wyglądała. Poskręcały włosy lakierem, wszystkimi specyfikami i obiecały po występie rozplątać. Oczywiście każdy mnie olał poszedł do domu, mama jak mnie zobaczyła załamała ręce. Poszłam je zmywać wodą i się nie dało, płakałam, że trzeba będzie ogolić na łyso :D ale jakoś je rozplątałyśmy, wyrywając przy tym mega dużo włosów :D
OdpowiedzUsuńO jeny współczuję takiego cięcia. Ale tak to jest, pomysły genialne ale wykonanie słabsze :D
UsuńOdważna z ciebie dziewczyna. Mi zawsze brakowało odwagi na takie eksperymenty i pewnie gdyby nie prostownica to miałabym teraz piękne zdrowe włosy. Niestety zachciało mi się prostych włosów no i mam siano...
OdpowiedzUsuńZ tymi poradami dziwnych treści (głownie z internetu) to słyszałam o babce która wstrzyknęła sobie w czoło zwykły krem (moze chciała dotrzec w głąb skóry ;) ) i jak źle się to dla niej skonczyło :P to co "mówi" internet to trzeba podzielic przez 3 :D
OdpowiedzUsuńO mój Boże, nie wierzę w to co czytam! Jak można być aż tak bezmyślnym ?! Kobieta chyba całkowicie nie myślała.... ;o szok jak dla mnie
UsuńPo kąpielach w słonym morzu moje loki też były tak fajnie zakręcone, ale niestety przesuszone. Ale na to, by zrobić sobie z solonej wody mgiełkę do włosów to nigdy nie wpadłam xD A takie wpadki z bananem na głowie to czytałam u niejednej wlosomaniaczki, co mnie skutecznie do bananowych eksperymentów zniechęciło :D
OdpowiedzUsuńHahaha, historia z bananem jest najlepsza :)
OdpowiedzUsuńciekawe wpadki:D Ja też miałam eksperymenty z cukrem, ale to głównie ze względu na chęć stworzenia z moich włosów irokeza. Wtedy były może do łopatek i miałam duże nadzieje, że się uda... Skończyłam ze sklejonymi włosami:C
OdpowiedzUsuńJa chyba takich szalonych wpadek jak ty nie miałam. Ale raz poszłam do fryzjera przed wyjazdem na wakacje by ściągnęła mi blond bo chciałam naturalne kolor swój [ czyli ciemny blond ] z salonu wyszłam czarna i zapłakana ;/ z turcji twórciłam ruda tak mi włosy słoneczko rozjaśniło - najgorszy okres ble.
OdpowiedzUsuńDużo dobrego czytałam o masce z banana na włosy, ale zawsze bałam się spróbować, że ich potem nie domyję, teraz to już na pewno nie zaryzykuję:D
OdpowiedzUsuńBanan i różowe włosy wygrały :D
OdpowiedzUsuńto jest wg Ciebie niedziela dla włosów? chyba nie doczytałaś regulaminu u anwen :/
OdpowiedzUsuńMożesz mi pokazać w którym miejscu napisałam, że jest to niedziela dla włosów ? Nie jestem kopiarą i nie robię każdych postów wedle postów Anwen. To jest jej regulamin, ja nie muszę się jego trzymać. Pozdrawiam i życzę uważniejszego czytania :***
UsuńChciałam napisać pod Twoją odpowiedzią lubię to, ale nie ma takiej opcji. :) Ja nie wiem jak anonim może zabierać głos nie podpisując się i krytykować kogoś. Miałaby chociaż odwagę się podpisać. ;) Z tą rudością tak jest, gadają, gadają, a potem i tak idą do nich. :))
OdpowiedzUsuńMoją chyba największą głupotą było pomalowanie włosów na czarno! Potem już nic innego nie wchodziło w grę tylko czerń i czerń.. ;)
OdpowiedzUsuń