Jak pisałam w którymś poście całkiem niedawno byłam u fryzjera. Od cięcia minęły 2 tygodnie, więc myślę, że mogę już napisać "wywód" dlaczego nie lubię takich wizyt.
Ten post nie ma na celu obrażenia fryzjerek, ani zniechęcenia Was do wizyt w salonach fryzjerskich, chcę Wam raczej pokazać, dlaczego nie powinnyśmy chodzić pierwszej lepszej fryzjerki.
klik |
Po pierwsze ONA WIE LEPIEJ I NIE SŁUCHA
Poszłam do fryzjerki dobrze wiedząc czego chcę. W wielkim stresie usiadłam na fotelu. Fryzjerka założyła mi fartuch, który mnie dosłownie dusił (chyba to zauważyła, bo go poluzowała) i zapytała co robimy. Tę kwestię miałam wyuczoną na pamięć "cięcie na prosto, przy użyciu maszynki ok 1,5 cm, przód delikatnie wystopniować, grzywkę wyrównać z łukiem brwiowym". Pierwsze co usłyszałam to "ale jak to maszynką?" No szczęka mi opadła. Fryzjerka po szkole i kursach fryzjerskich z kilkuletnim doświadczeniem nie wie o co chodzi w ścinaniu maszynką. Zrobiło mi się gorąco, ale wzięłam kilka głębszych wdechów i spokojnie wytłumaczyłam wszystko jeszcze raz. To co usłyszałam spowodowało, że na prawdę miałam ochotę uciec, ale postanowiłam wytrwać. Powiedziała mi, że najpierw zetnie je nożyczkami a potem wyrówna wszystko maszynką. Przepraszam za niecenzuralne słowo, ale pierwsze co mi przyszło do głowy to "po ch*j robić tą samą robotę dwa razy". No i oczywiście bałam się, że pójdzie więcej niż 1,5 cm. Zdecydowanie i twardo powiedziałam, że nie chcę nożyczek...
Po drugie KŁÓCI SIĘ
... jak to maszynką, to ja ich nie będę nawet moczyć! Będą krzywo ścięte! Bla bla bla! CHCĘ ŻEBY BYŁY ŚCINANE MASZYNKĄ więc zamilcz i rób kobieto co masz robić- poważnie tak pomyślałam. Już lekko zdenerwowana powiedziałam, że NIE CHCĘ nożyczek. Wzięła maszynkę z wielką łaską. Rozczesała mi włosy super gęstym grzebyczkiem, którym można robić przedziałek, a nie czesać włosy. Rwała mi je i wyrywała, ale przeżyłam nie komentując tego. Fryzjerka chyba wyczuła mój lodowaty wzrok, który śledził każdy jej ruch, bo już nic nie mówiła. Wzięła maszynkę do ręki i zrobiła pierwsze cięcie na samym środku włosów, następnie sięgnęła po lusterko i mi pokazała. Podobało mi się, więc "dałam jej zezwolenie" na kontynuowanie cięcia.
Po trzecie KRYTYKUJE domową pielęgnację
Przykład z innej wizyty, równie nieprzyjemnej. Lato, upał, włosy się puszą od razu po wejściu do klimatyzowanego pomieszczenia, lekko przesuszone słońcem, dodatkowo silne oczyszczanie z silikonów dna poprzedniego. Wiadomo, że takie włosy nie wyglądają najlepiej. Wówczas faktycznie nie były w dobrej kondycji (jak się ostatnio okazało już wtedy miałam początki niedokrwistości łagodnej, która źle wpływa na kondycję włosów), ale na prawdę starałam się o nie dbać jak najlepiej.
Nie pamiętam jak do tego doszło, ale rozmawiałyśmy o pielęgnacji włosów. Wspomniałam, że od ponad roku systematycznie olejuję włosy. Fryzjerka zrobiła wielkie oczy, widocznie pierwszy raz o tym słyszała. Opowiedziałam jej wszystko, a ona na to "tutaj to tylko prostowanie keratynowe by pomogło". Mało się nie popłakałam, serio. Tylko ja wiem ile łez i nerwów kosztowało mnie doprowadzenie włosów do takiego staniu, a ona jednym zdaniem wszystko niszczy. Na prostowanie oczywiście się nie zdecydowałam i nie zdecyduję, wolę mieć włosy pofalowane, w prostych źle się czuję. Przez kilka kolejnych minut gadała coś o fryzjerskich zabiegach, które w tak wspaniały sposób naprawią mi włosy, ale chyba zauważyła, że jej nie słucham bo się zamknęła.
To nie jest tak, że nie wierzę we fryzjerskie zabiegi. Ja po prostu lubię pielęgnować włosy. Uwielbiam nakładać oleje, testować maski i szampony. To mi po prostu sprawia niesamowicie dużo radości i mam coś z czego jestem dumna (bloga, włosy, wiedzę). Jeżeli ktoś nie widzi się w klimacie włosomaniaczek to spoko, nich idzie zapłaci 100 zł za pielęgnację olejami w salonie fryzjerskim i niech ma to z głowy, ja sobie zrobię to samo w domu z mniejszym nakładem cenowym i podobnym efektem.
Po czwarte ma ZŁY SPRZĘT
W internecie jest na prawdę głośno o nożyczkach fryzjerskich i o tym dlaczego nie wolno ścinać włosów nożyczkami do papieru. Mało kto zwraca na to uwagę, ale fryzjerki też powinny dbać o swój sprzęt. Idąc do fryzjerki mam wizję ładnie ściętych włosów, bez uszkodzonych końcówek.Właśnie dlatego chcę mieć włosy ścinane maszynką. Oczywiście te też się tępią, ale nie tak jak nożyczki. Nie wiem jak to wygląda u innych, ale w moim wypadku włosy które były ścinane maszynką nie są zniszczone ani trochę. Minęły dwa tygodnie, a na przednich partiach włosów (które były ścinane nożyczkami) mam niestety białe kuleczki co oznacza, że włosy były ścinane tępymi nożyczkami.
Kończąc swoje wywody muszę zaznaczyć, że niestety nie znalazłam swojego ukochanego fryzjera, który zadowoliłby mnie w stu procentach i u którego mogłabym siedzieć z zamkniętymi włosami popijając w spokoju herbatkę. Myślę, że można mieć dobrze ścięte włosy nawet u kiepskiego fryzjera pod warunkiem, że będziemy stanowcze. Nie polecam jednak takich wybryków, chyba że na prawdę nie szkoda nam włosów.
Macie już swojego ulubionego fryzjera, czy nadal jesteście na drodze poszukiwań ? :)
Mnie najbardziej denerwuje ścinanie za dużo włosów. Zamiast dwóch centymetrów o które prosilam znika mi nawet i 10... A skoro akurat zapuszczam... Nie wybieram się szybko do fryzjera... Ciekawie się czytało :)
OdpowiedzUsuńNo ja jeszcze nie miałam takiej sytuacji, chociaż zdażało się, że ciachnęła centymetr więcej niż chciałam. Fryzjerki mają swoją wizję i fantazję, niestety tego nie da się zmienić ;)
UsuńJa za to trafiam na fryzjerki, które nie umieją mnie obciąć na krótkiego boba. Trzy razy z rzędu mówię, że chcę tył bardzo krótki ale przód włosów co najmniej za brodę bo inaczej wyglądam jak pączek. Nie.. nie da się. Tył za długi, przód za krótki i fryzura na giermka gotowa. Po ostatnim razie zwątpiłam i włosy zapuściłam. Teraz muszę je znów obciąć (mam baaaardzo cienkie włosy i im dłuższe tym gorzej to wygląda...) i nie mogę się zebrać na kolejną wizytę...
OdpowiedzUsuńOo rany, z krótkimi fryzurkami to jest jeszcze gorzej, bo na nich najlepiej widać cięcie, jeżeli jest krzywe to to po prostu rzuca się w oczy. Powodzenia w szukaniu idealnego fryzjera! :*
UsuńTeż unikam oprócz tego że chodzę czasami obcinać grzywkę. Nie znoszę tępych nożyczek i scinania za dużo włosów. :)
OdpowiedzUsuńDlatego ja nie byłam u fryzjera już 2 lata :) Włosy podcinają mi koleżanki albo tato, który strzyże wszystkich swoich kolegów i jestem zadowolona :D
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, że nie spotkałam się z tym, ze maszynką u fryzjera obcinają :D
OdpowiedzUsuńTego chyba raczej nie uczą w szkołach fryzjerskich, ale według mnie fryzjerka, która lubi swój zawód i stara się poszerzać swoją wiedzę na ten temat powinna przynajmniej wiedzieć, że jest możliwość takiego ścinania . Większość fryzjerek w ogóle się nie rozwija i ścina tak jak się tego nauczyła w szkole średniej ;/
UsuńTo smutne, ze tak wiele fryzjerek nie ma wiedzy o swoim zawodzie. O scinaniu maszynka ostatnio jest naprawde glosno, tak samo jak o olejowaniu. Zwazajac na ich wybrany zawod, powinny wiedziec o takich zabiegach, ale wydaje mi sie, ze wiele z nich nie podchodzi do swojej pracy z pasja i profesjonalizmem, taka prawda. Ja u fryzjera nie bylam juz kolo 5 (!) lat. Wlosy obcina mi w domu moja kuzynka, ktora jest poczatkujaca fryzjerka i naprawde zna sie na rzeczy, bo zwyczajnie lubi to, co robi ;)
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację. Większość fryzjerek bazuje na tym czego nauczyły się w swojej szkole 10 lat temu i nie idą z duchem czasu. Większość nie wie nawet co to TT chociaż znam salony gdzie go normalnie używają, ale cięcie tam kosztuje min 80 zł. O olejowaniu, humektantach i emolietnach pewnie nawet nie słyszały ;p
UsuńMiałam swojego fryzjera, ale zaczęłam zapuszczać i teraz mam nożyczki i sąsiadkę kt,ora wie co to 1 cm bez szkoły fryzjerskiej lol.
OdpowiedzUsuńTego fryzjera którego miałam nigdy nie testowałam pod wzglęgem "ostrości nożyczek", ale wiedziałam, że z tego salonu wychodziłam zadowolona z fryzury. Raz zdażyło mi się być u fryzjerki i popłakać się po powrocie, ale to było w zupełnie innym miejscu.
Sama robiłam kilka wpisów na temat idealnego fryzjera :) Niestety często jest tak, że to fryzjer ma rację i bardzo ciężko mu wytłumaczyć co chcemy przecież to on wie lepiej :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam u fryzjera :D Zawsze to mama mi podcinała końcówki. Przy czym, kiedy chciałam więcej, upierała się, że nie zetnie aż tyle bo nie ma potrzeby, końce nie są rozdwojone. Cieszę się, że w kwestii ścinania włosów jej słuchałam i się nie zbuntowałam :D
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję, u Ciebie fryzjerka nawet się wykłócała! U mnie - zgodziła się ze wszystkim i teraz popatrz, co mam na głowie..;D Hahaha. Tępe nożyczki naprawdę sprawiają wiele kłopotów! Zauważyłam to sama po sobie. W połowie swojego dotychczasowego włosomaniactwa zmieniłam nożyczki na takie bardziej 'profesjonalne' (choć do tego stwierdzenia jeszcze wiele im brakuje), a już widzę wspaniałe owoce tej decyzji! Do tamtej pory dosłownie parę dni po cięciu białe kulki wszędzie! Życzę Ci, żebyś znalazła kiedyś odpowiedniego fryzjera, cięcie maszynką gdyby było tylko możliwe, abyś zrobiła je sama, na pewno byłabyś zadowolona, no ale nie ma jak..
OdpowiedzUsuńBardzo dobry post! Bardzo przyjemnie się go czyta. Zgodzę się z Tobą w wielu kwestiach, ale najbardziej w tym, że wiele fryzjerek nie chce słuchać, co się im tłumaczy, chcą robić po swojemu ;/
OdpowiedzUsuńFryzjerzy...temat rzeka. Szukałam 6 lat fryzjera, który umie ścinać loki. W końcu się udało, bo jako jedyny nie używa degażówek. Kiedy poruszyłam z nim tą kwestię to dostałam wykład, że tak się robi krzywdę włosom kręconym, że degażówki to zło w przypadku kręciołków. Pokochałam go wtedy za te słowa i od 3 lat jest moim cudownym fryzjerem.
OdpowiedzUsuńTo jedyny fryzjer od którego wychodzę i moje loki są lokami, u innych fryzjerów zawsze była gadka, że po strzyżeniu loki się gorzej kręcą bla bla bla. A wszystko to była sprawa degażówek i używania ciężkich kosmetyków, zamiast lekkiej pasty lub pianki do utrwalenia skrętu. Za co go jeszcze uwielbiam?Za to, że po strzyżeniu płucze włosy wodą, a dopiero modeluje. Każdy fryzjer, u którego byłam od razu po strzyżeniu modelował włosy, a on jedyny myśli, że przecież tam są małe włoski po strzyżeniu.
Jeśli macie loki i szukacie dobrego fryzjera w Gdańsku to polecam p. Wojtka z Montowni Fryzur. To istny anioł z nożyczkami w rękach :)
na moje szczęście znalazłam swoją fryzjerkę,która rozumie co od niej oczekuje i robi to dobrze :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci że od jakiegoś czasu oglądam program "Ostre cięcie" i przyznam szczerze, że przeraża mnie to co dzieje się w polskich salonach fryzjerskich! Nie wiem jak wytrzymałaś u tej fryzjerki (sytuacja z maszynką), ale ja już dawno bym zwiała :D
OdpowiedzUsuńNa początku mojej przygody z bzikiem na punkcie włosów chodziłam do fryzjerki, której mówiłam żeby ścięła moje włosy równo i na prosto! I wiecznie zastanawiałam się jakim cudem do niej chodzę a mija tyle czasu i nadal mam nierówne włosy... fryzjerka miała głupią manię ścinanie włosów w tzw. trójkąt. W końcu zmieniłam fryzjerkę, umówiłam się jakieś 3 lata temu na pierwszą wizytę ścinania gorącymi nożyczkami i od tamtej pory ścinam tylko taką metodą co 3 lub 4 miesiące i jestem cholernie zadowolona. :D Jest to najlepsza i jedyna fryzjera, która doprowadziła moje włosy do ładu i do jednakowej długości. Mogę szczerze polecić metodę ścinania gorącymi nożyczkami, po kilku cięciach włosy rosną jak szalone i są zdrowe. :D
OdpowiedzUsuńOj, czasami i stanowczosc nie pomaga ;) Ja myslalam, ze znalazlam dobra fryzjerke, jednak po Jej ostatniej wtopie (sciecie na skos ;/), swoje wlosy oddaje w rece Corki ;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny post, ja ostatnio zdradziłam moją fryzjerkę na rzecz nowej, pomyślałam czemu nie ? nigdy za włosami nie płakałam bo uważam że to są włosy i one odrosną :) niestety ' nowa ' pani fryzjerka zrobiła coś z moimi włosami bliżej nieokreślonego, czekam aż mi teraz trochę odrosną, mam szczęście że u mnie włosy szybko rosną :) jednak
OdpowiedzUsuń' zdrada ' mojej fryzjerki nie wyszła mi na dobre, już wiem że tego następnym razem nie zrobię :P pozdrawiam Z.
Oj nienawidzę chodzić do fryzjerów, przez to , że właśnie często to 'one mają rację' mimo, że wiem o tym, że mówię dobrze :) poza tym często wychodziłam niezadowolona z powodu tego co miałam pozostawione na głowie:)
OdpowiedzUsuńhttp://anettexstuff.blogspot.com/
jak dobrze, że moja mama jest fryzjerką i nie muszę chodzić po salonach...
OdpowiedzUsuńZłamałas mi moje fryzjerskie serce :D acz kolwiek masz dużo racji! Niektórzy nie umieja słuchać a na zajęciach praktycznych chyba chodzili na wagary...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam serdecznie, ale nie miałam na celu obrażania kogokolwiek, tylko zwrócenie uwagi na problem, który dla włosomaniaczki jest na prawdę duży :)
Usuńnie znalazłam i chyba nie znajdę ...:) po ostatnim drastycznym cięciu ( wracałam do domu płacząc ) wziełam się za Siebie a raczej za włosy i sama metodą prób i błędów dbam o swoje włosy domowymi sposobami.Również kocham to olejowanie,nakładanie masek kombinowanie co tu nowego wypróbować,jedyną niszczycielską rzeczą jest farbowanie-na czerwono czasem na rudo zalezy od wyjściowego koloru :P nie prostuję spinam jak najczęściej włosy.i tak z włosów od ramion mam już duzo za dużo od łopatek :P koleżankom też nie tłumaczę mojego ,,włosomaniactwa'' po dziwnych komentarzach typu: jajko na włosy??? drożdze?? feeee beeee,jak Ci się chce ??? a gdy pomimo tego pytają jak robię że mam takie ładne włosy odpowiadam że myję i tyle :P a w domu robię swoje :D serdecznie pozdrawiam wszystkie szalone rudowłose i nie tylko :D
OdpowiedzUsuń