Na starcie wielkie przepraszam z mojej strony za tak długą nieobecność na blogu, ale zwyczajnie nie mialam na to czasu. Mam bardzo dużo nauki.
Przez dwa tygodnie trochę się zmieniło, mianowicie pomalowałam włosy :) Tak nareszcie!
Długo się zastanawiałam jaką farbę wybrać, myślałam nawet nad farbami profesjonalnymi, jednak ja się na tym za dobrze nie znam i wolę nie ryzykować... Właściwie to się w ogóle na tym nie zna, więc efekt mógłby być opłakany
Zdecydowałam się na farbowanie domowe, użyłam farby Joanna multi cream 43 płomienny rudy.
Przyznam, że bardzo bałam się farbowania. Od stycznia 2013 używałam jedynie henny Eld, od czasu do czasu Venity. Bałam się, że zwyczajnie spalę sobie włosy. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca.
Farbę pomieszałam z odrobiną odżywki z Joanny, nie tylko po to aby uniknąć przesuszenia, obawiałam się, że zabraknie farby. Teraz wiem, że powinnam zużyć 1,5 opakowania. Lepiej, żeby został niż było za mało.
Farbę trzymałam pół godziny.
Czy kolor jest trwały to jeszcze nie wiem. Zdjęcia są robione po jednym myciu, nie licząc tego po farbowaniu. Doskonała pielęgnacja ? Wątpię, włosy nie są zniszczone jakoś bardzo, ale są lekko przesuszone na końcach (przed farbowaniem zabezpieczyłam je olejkiem ze słodkich migdałów). Siwych nie mam, ale w miejscach gdzie henna nie pokrywała włosów kolor jest trochę nie równy.
Cóż o tej odżywce jeszcze nic nie mogę napisać, bo jej zupełnie nie poznałam. Kupiłam ją dzień przed farbowaniem i użyłam jedynie raz. Na pewno pojawi się recenzja.
Tak wygląda kolor. Zdjęcie robione w słoneczną niedziele przy zasłoniętych żaluzjach, bez sztucznego światła.
Kolor w pełnym słońcu <3
W słońcu. Widać intensywność koloru przy samej głowie i trochę ciemniejszy kolor dalej. Spodziewałam się tego, po hennie niczego nie można być pewnym.
Już nie w słoneczku. Widać różnice w kolorze, ale nie przeszkadza mi tak bardzo jak przy hennie.
No i tak właśnie prezentuje się mój nowy kolor włosów. Po 3 dniach w kolorze stwierdzam, że jestem z niego zadowolona. Pomimo, że włosy nie mają aż tak równomiernego koloru, to nie są brązowe. Z czasem kolor się na pewno wypłucze, ale chyba będę robiła płukanki z łupin cebuli o których pisałam w TYM poście. Włosy myję również szamponem Isana do włosów rudych.
Co do szkód i zniszczeń, to spodziewałam się czegoś gorszego. Włosy nie są super, ale też nie są spalone. Muszę zadbać o pielęgnację.
Miłego słonecznego dnia ! :)
Pozdrawiam RedHairControl